Cytaty i wybrane fragmenty opowiadań. Uwaga: spoilery!
Przejście
Zdawała się nie zauważać faktu, że Bill patrzy na nią wzrokiem skacowanego studenta wybudzonego gwałtownie po dzikiej imprezie, mającego ochotę udusić ją gołymi rękami, a przynajmniej wyrzucić za drzwi. Czuł się podobnie jak wyglądał, brakowało jedynie imprezy dzień wcześniej.
Przejście 3. Pierwsze kroki
To, co
wydarzyło się później na długo zapadło w pamięci brodatemu mężczyźnie. Jeszcze
nigdy nie widział nikogo w takim stanie. Nie był świadkiem tak dzikiej furii.
Nastolatek krzyczał uderzając pięściami w Bogu ducha winną roślinę.
Wykorzystywał do tego pełnię swojej siły. Chciał wyrzucić z siebie całą swoją
złość i smutek. Złość na wszystkie złe decyzje, na słowa i czyny, które
doprowadziły go do tego miejsca. Które zniszczyły jego szalone, lecz wbrew
pozorom dość jednostajne w swym przebiegu życie. Pozbawiły pracy. Zabrały
rodzinę, najważniejsze osoby. Na pierwsze skutki tego wybuchu nie trzeba było
długo czekać. Kilka chwil wystarczyło, by ręce Billa zaczęły pokrywać się
drobinkami czerwonej substancji. Kora miała przecież przewagę nad ludzką skórą.
Musiał
przyznać, iż choć nienawidził przyrody i wszelkich przyjemności z nią
związanych, las, którym szedł, był piękny. Wysokie drzewa porośnięte intensywnie
zielonym mchem i długimi igłami tworzyły razem z równie barwną ściółką
wspaniały obraz, który aż się prosił o namalowanie czy uwiecznienie na
fotografii. Niestety Bill nie miał nic poza własną pamięcią, by zachować piękno
tego miejsca na dłużej, choć o innych elementach poza obrazem wolałby jak
najszybciej zapomnieć.
Klęczał tak
niczym zaszczute zwierze, kryjące się gdzieś w gęstwinie przed znajdującym się
nieopodal drapieżnikiem. Ku swojej złości, nie był w stanie ocenić, gdzie są
teraz jego prześladowcy. Głucha cisza przerywana tu i ówdzie pojedynczym
szelestem, który mógł równie dobrze oznaczać ruch człowieka jak i sarny czy jelenia.
Czekał. Pomału tracił poczucie czasu, wszystko zdawało się przeciągać w
nieskończoność. Ostrożnie wychylił się ze swej kryjówki. Pustka.
Przyjrzał się
swojemu odbiciu. Tej bladej twarzy, niesfornym blond kosmykom i zaszklonym
oczom. To wszystko jest takie żałosne. Właśnie zobaczył, ile stracił.
Przypomniał sobie o tych wszystkich latach poświęconych karierze, z której nie
zostało mu nic. O godzinach spędzonych w studiu, o wywiadach, sesjach,
programach telewizyjnych. O charakteryzatorach, dźwiękowcach, reżyserach,
fotografach – tych wszystkich ludziach, z którymi współpracował dzień w dzień.
I o reszcie zespołu. I o swoim bracie, który zostawił go, gdy najbardziej tego
potrzebował. Śmiech rówieśników był tylko gwoździem do trumny. Kroplą, która
przelała czarę goryczy.
Przetarł
dłonią zaparowaną powierzchnię. Zobaczył przed sobą twarz znajomego chłopaka z
pół długimi włosami w kolorze ciemnego blondu. Odszedł krok do tyłu. Brązowe
tęczówki lustrowały nagie ciało. Uważnie śledziły każdy centymetr bladej skóry.
Zatrzymywały się na dłużej w kilku miejscach, tam, gdzie kilka lat temu wbita w
skórę igła zabarwiła ciało na inny niż naturalny kolor, tworząc znane ludziom
znaki i symbole. „Freiheit 89“ – wolność
i pełnoletność. Mówiące samo za siebie "Wir hören nie auf zu schreien.
Wir kehren zum Ursprung zurück.". Wreszcie
gwiazda na jego podbrzuszu – błąd młodości.
Ubrał się i
wyszedł, pozostawiając za sobą otwarte drzwi.
Niesiony
emocjami człowiek najczęściej popełnia błędy. On niestety był tylko
człowiekiem.
Bariera Zmysłów
Był
wrakiem, śmieciem. Wyjącym z bólu porzuconym kundlem, który
nikogo nie obchodzi, z wyjątkiem momentów, gdy przeszkadza ludziom
wokół. Bo nikt nie zastanowi się, czemu pies wyje. Ważne, żeby
przestał, a najłatwiej wtedy rzucić w niego butem. Zraniony
ucieknie, by wyć gdzie indziej. Nieważne gdzie, nieważne dlaczego.
Ma tylko przestać hałasować.
To
było dopiero pierwsze zaskoczenie. Później było już tylko
gorzej: niespodziewane pojawienie się Adama i Tommiego, wiadomość
o jakichś dzikich akcjach odstawionych po pijaku, omdlenie (rzadko
mu się to zdarzało, do tej pory zaledwie kilka razy w życiu), a
teraz… Teraz siedział w klubie podniecając się tańcem swojego
kumpla. Czy ten dzień mógł być jeszcze gorszy?!
Szalał
niczym nastoletni prawiczek z męskiej szkoły, który nagle trafił
do burdelu.
-
Kłopoty? – zagadnął barman. Bill jedynie kiwnął głową.
-
Wszystko muszę zniszczyć – syknął, uderzając głową w blat.
-
Blatu nie niszcz. Idź z nim pogadać.
– Chcesz
taki być, a wiesz dlaczego? Bo chcesz być sobą. I nie daj sobie
wmówić, że jest inaczej.
-
Jesteś dla mnie naprawdę ważny i chcę żebyś to wiedział.
-
Co brałeś? Niepokoisz mnie.
-
Zamknij się, gdy wyrażam swoje uczucia.
Wpatrywali
się w siebie, co jakiś czas wypuszczając z ust białą parę.
Lustrowali oczy, zaróżowione policzki, uśmiechy. Byli dla siebie
dzieciakami, które dopiero co zapoznały się ze sobą poprzez
wspólną zabawę. Wiedzieli, iż chcą razem iść przez życie, ale
potrzebowali zacieśnienia więzi. Docierali się.
-
Pięknie wyglądasz, ale nie chcę żebyś się przeziębił –
stwierdził w końcu Lambert, wyciągając dłoń. Wokalista
skorzystał z pomocy.
-
Co w tym takiego pięknego? – zapytał, otrzepując się ze śniegu.
-
Twój uśmiech, twoje oczy i włosy, które na śniegu wyglądają
jak rozrzucone na mojej poduszce.
Znalazł
się w innej rzeczywistości. Powietrze było ciężkie, nie potrafił
nim oddychać. Wtedy jeszcze nie wiedział, że to nie było ono.
Obraz był rozmazany, chłopak dostrzegał jedynie jasną plamę, od
której się oddalał. Nic nie czuł, wszechogarniający paraliż
pętał jego ciało i zmysły. Żadnych dźwięków, żadnego dotyku,
żadnej temperatury. Widział coraz mniej, robiło się ciemno. Coś
przysłoniło jasność. Zbliżało się do niego. Nie potrafił
zareagować. Jego umysł wyłączył się.
Sierotka
Stał tam, w takim
samym stanie jak miesiąc temu. Skromny grób z najtańszego materiału, z
najtańszym nagrobkiem i najtańszymi literami. Kilka metrów pod ziemią
leżała trumna z najtańszego drewna, a w niej spoczywał chłopak w
najtańszym garniturze. Dla Billa jednak to wszystko było droższe niż
najgładszy marmur, najdostojniejsze drewno, najdelikatniejszy materiał.
Dla niego te kilka elementów było najcenniejszym skarbem. Jedynym jaki
miał.
Część VI
Słońce wznosiło się wysoko nad zachmurzonym horyzontem, kiedy Sauli mijał kolejne skrzyżowanie w drodze do domu. Powinien być z siebie dumny. Do końca trwał przy Adamie, pilnując go, by ten nie zrobił czegoś głupiego i nie przegapił swojego lotu. Godzina mordęgi na lotnisku w tłumie wściekłych na wszystko ludzi. Podziwiał się, iż miał ochotę rozstrzelać ich tylko pięć razy.
Część VII
Część VI
Słońce wznosiło się wysoko nad zachmurzonym horyzontem, kiedy Sauli mijał kolejne skrzyżowanie w drodze do domu. Powinien być z siebie dumny. Do końca trwał przy Adamie, pilnując go, by ten nie zrobił czegoś głupiego i nie przegapił swojego lotu. Godzina mordęgi na lotnisku w tłumie wściekłych na wszystko ludzi. Podziwiał się, iż miał ochotę rozstrzelać ich tylko pięć razy.
Część VII
„Zieleń, kolor nadziei…”
Epilog v2
-
Pochlebia mi, że uważasz mnie za silnego człowieka. Nie wiem, czy
jestem takowym, ale w tamtym czasie na pewno nie byłem. Każdy ma jakieś
granice wytrzymałości. Ja swoje osiągnąłem właśnie wtedy. Pomyśl, że to
właśnie jest twoja próba. Musisz po prostu przez nią przejść.
- Ale ile ona może jeszcze trwać?
- Będzie trwała tak długo, jak jej na to pozwolisz.Dodatek#1
- Nie możesz mi tego zrobić! Nie po tym wszystkim…
- Dlaczego? Zawsze byłem słaby. Czemu teraz miałoby być inaczej?
- Nigdy nie byłeś słaby. Byłeś inny, ale nigdy nie słaby! Wiem, bo byłem przy tobie tyle lat!Dodatek#2
One
Mieszanka doprowadzająca do szaleństwa dwa umysły dojrzałych przecież ludzi. Dojrzałych, jednak wciąż tylko ludzi. A może aż?
Pierwszy i ostatni raz
-Nigdy nie masz pewności czy najlepszy przyjaciel pewnego dnia nie wbije ci noża w plecy. Bierz życie w swoje ręce i nie pozwól nikomu go zniszczyć. Obiecujesz?
Półprawda
Wysoki chłopak ostrożnie odgarnął kosmyk włosów z twarzy towarzyszącej mu drobnej istotki. Spojrzeli sobie w oczy, a tłum wstrzymał oddech. Wszystko było jasne jak słońce. To musiała być miłość.
Verloren
- A to kto? – zapytał Ratliff, gdy ujrzał na ekranie dość ekscentrycznie ubraną postać.
- Wokalista szalenie popularny w Europie. Pytali mnie o niego w kilku wywiadach.
- Przypomina mi ciebie i twoje niektóre stylizacje.
- Myślisz, że jesteśmy podobni?
-
Na pewno nie wagowo – zażartował, przyglądając się kolejnym zdjęciom. –
Jest albo bardzo młody, albo ma bardzo kobiecą urodę. Patrz na to
zdjęcie. Nawet ja mógłbym się naciąć.
- Tommy…
- Brałbyś?
-
Rany, Tommy, jaki ty jesteś! On wydaje mi się bardzo interesującą
osobowością. Chciałbym z nim pogadać. Wybrać się gdzieś. Poszlibyśmy na
zakupy, może na jakiś spacer…
- To brałbyś czy nie?
- Brałbym.
- Połamałbyś i jego, i łóżko.
- Masz 3 sekundy, żeby zniknąć mi z oczu…
Część III
Przerwa, której tak potrzebował Tommy, zaczęła działać mu na nerwy. Trans Glam Nation Tour trwał nadal i doprowadzał jego psychikę do ruiny. Sny nie zniknęły, pojawiło się coś nowego. Pragnienie. Zaczynał tęsknić za występami. Brakowało mu bliskości.
Część IV
Pamiętał coś jeszcze. Dotyk rozpalonych ust. To jednak równie dobrze mógł być wytwór jego zamroczonego alkoholem umysłu…
Część IV
Część III
Przerwa, której tak potrzebował Tommy, zaczęła działać mu na nerwy. Trans Glam Nation Tour trwał nadal i doprowadzał jego psychikę do ruiny. Sny nie zniknęły, pojawiło się coś nowego. Pragnienie. Zaczynał tęsknić za występami. Brakowało mu bliskości.
Część IV
Pamiętał coś jeszcze. Dotyk rozpalonych ust. To jednak równie dobrze mógł być wytwór jego zamroczonego alkoholem umysłu…
Część IV
- Odejdź demonie…
- Demonie? –
prychnął rozbawiony. – Jestem tylko niewinnym kotkiem. Przynajmniej tak o mnie
mówią.
- Miau…
Chciał go
pocałować, lecz powstrzymała go przed tym jego dłoń.
- Nie
dotykaj mnie… Zostaw mnie już, błagam…
Brzdęk szkła.
Resztka napoju zabarwiła ścianę.
Oddech
Spoczął, opierając się plecami o skałę. Brązowe oczy rozejrzały się dookoła. A może wejście na samą górę nie było konieczne? Kilkanaście metrów dalej dostrzegł dobry punkt widokowy. Półkę skalną. Przyjrzał się jej dokładniej. Zauważył coś jeszcze. Szczupła postać w jeansach i skórzanej kurtce stała tam, obserwując okolicę. Półdługie, jasne włosy poddawały się podmuchom wiatru. Mimo niepogody mężczyzna zdawał się opierać atakom chłodu. Był niewzruszony. Budził podziw w młodych, brązowych oczach.
Między Światami
Zapamiętałem
go jako buntownika, który wiecznie ściągał na siebie kłopoty. Wyróżniał się
swoim strojem i wymyślnymi, wielobarwnymi fryzurami. Czasami kolor włosów
zmieniał częściej niż bieliznę. Nie był lubiany, ale nigdy nie wyglądał na
kogoś, kto by się tym przejmował. Samotnik chodzący własnymi ścieżkami. Od tego
czasu najwyraźniej wiele się zmieniło. Tamtego dnia obok mnie siedział
szczupły, wesoły chłopak ubrany w wyprasowaną, białą koszulę i ciemne spodnie.
Nadal miał długie włosy, lecz były one ułożone i związane nierzucającą się w
oczy gumką. Wyglądał bardzo profesjonalnie.
Decyzje
Choć
leżał na piasku, czuł, że traci grunt pod stopami. Kilka słów wystarczyło, aby
wypchnąć go z raju wprost w otwarte wrota piekieł. Powracał do świata, którego
nienawidził.
Pragnienia
Tommy nie rozumiał, co się dzieje.
Adam jeszcze nigdy nie zachowywał się w ten sposób. Nigdy też nie
był tak blisko Billa. Nie dotykał go tak jak teraz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz