Zastanawiałam się, czy to napisać, ale zważywszy, że to mój blog, mogę skorzystać z takiej możliwości.
Blogi w bloggerze (blogspocie), podobnie pewnie jak większość blogów w ogóle, posiadają statystyki. Widzę więc ilość wyświetleń całej strony, jak i konkretnego posta. I mogę sobie je porównać z liczbą komentarzy. I jest mi po prostu przykro...
Po raz kolejny dodałam nowe opowiadanie i po raz kolejny nie mam pojęcia, czy wyszło dobrze, czy źle, czy jest w ogóle jakikolwiek sens publikowania następnych. Zrozumiałabym to, gdyby nikt po prostu nie wchodził na tę stronę, ale w tej chwili nie mam pojęcia, co robię źle, czy strona jest nudna/do kitu/za bardzo odbiega od kanonu w fandomach/nie umiem pisać i ludzie rezygnują z czytania. Nie wiem nic! W związku z tym nie wiem nawet, co mogłabym tutaj poprawić, żeby było lepiej. Cała ta sytuacja jest po prostu dobijająca...
Jak już pisałam przedwczoraj, mam w planach jeszcze jedno opowiadanie i ono pojawi się na pewno. Co do następnych nie mam pojęcia. Przestaję widzieć sens w publikowaniu tu czegokolwiek.
Zdaję sobie sprawę, że w podobnej sytuacji jest wiele innych osób, nie tylko tych piszących ff. Mam prośbę, drodzy czytelnicy, postawcie się przez chwilę po drugiej stronie barykady. To nie jest miłe czuć, jak gdyby wszyscy przechodzili obok Twojej pracy obojętnie. Jest coraz mniej polskich autorów ff. Może to też jest przyczyna? Prawdą jest, iż najważniejsza w pisaniu jest pasja, ale pasja umiera bez motywacji, a samemu często ciężko jest ową motywację utrzymać, zwłaszcza gdy z wiekiem przybywa obowiązków, życie fanowskie zaczyna odchodzić na dalszy plan, a ulubiony zespół zaczyna bardziej przypominać czarnego charaktera niż motor do działania.
Trochę narzekania z mojej strony, ale czasem dobrze jest wyrzucić z siebie emocje.
Pozdrawiam i życzę miłego dnia.
21.07.2013
19.07.2013
Pragnienia (+18)
Pairing: AdamxBillxTommy
Uwagi: yaoi, +18
Palce czarnowłosego wokalisty zabrnęły jednak dość daleko. Zarysowały koło na powierzchni obcisłych, ciemnych jeansów, pod którymi kryła się jedna z najwrażliwszych części męskiego ciała.
- Chcesz się przejechać? - usłyszał, gdy przez kilka sekund nie zabierał dłoni z tego miejsca. Mimowolnie się uśmiechnął. Jego ciało miało ochotę na odrobinę rozrywki, podobnie zresztą jak ciało jego partnera, którego palce wsuwały się właśnie pod krawędź materiału okalającego drobną sylwetkę sporo młodszego od niego chłopaka.
- A może mała zmiana konia?
- Panowie, radzę wam się opanować - pouczył ich. - Na chwilę obecną w tej sali czeka na was już stado ogierów.
Brunet usunął się w cień. Musiał ustąpić miejsca głównemu aktorowi.
Gitarzysta od razu obrał właściwy kierunek i poczołgał się na drugi koniec kanapy. Czekał tam na niego młody mężczyzna, którego ciało zdawało się toczyć walkę pomiędzy zmęczeniem a kolejną falą pożądania.
Zawstydzony zasłonił dłonią swoje krocze.
- Nie chcę tego oglądać… - jęknął wykończony. Tommy dobrze zdawał sobie sprawę, o jakie sceny chodzi czarnowłosemu wokaliście.
- Nie będziesz musiał. Mam dla ciebie zajęcie.
- Nie chcę, żeby to zmieniło cokolwiek między nami… - Bill szepnął z obawą.
- Ja też nie, ale to tylko gra. Rozluźnij się i poddaj się jej.
- Leb' die Sekunde…
Prędko zapomnieli, że z ciemności obserwuje ich para błękitnych oczu.
Do osób, które nie spodziewały się tego typu tekstu: miałam wielką ochotę to napisać, więc siła wyższa. Następnym razem pojawią się inne teksty. :)
Witam po długiej przerwie. Jak dla mnie była zdecydowanie za długa. Odzwyczaiłam się od pisania. - -'' Gratuluję tym, którzy dotrwali do końca powyższego jednoparta jak również tym, którzy w ogóle tu trafili, bo nie mam gwarancji, że ktokolwiek jeszcze tu zagląda...
Pragnę serdecznie podziękować kochanej Rogogon za betowanie powyższego ff! To była dla mnie duża pomoc. <3
Przy okazji z radością ogłaszam, że niedługo (czas do końca lipca) odbędzie się pierwszy pojedynek fanfiction. Będę w nim "walczyć" z Rogogon. Pairing to Adommy, temat przewodni obwieścimy już na starcie. :) Rozpoczęcie ogłoszę także tutaj, więc jeśli ktoś jest zainteresowany, stay tuned. ;)
To tyle na dziś. Pozdrowienia!
Uwagi: yaoi, +18
Pragnienia
Sobotni wieczór w jednym z
ekskluzywnych klubów w Los Angeles. Kanapa w samym rogu
pomieszczenia. Dudniąca muzyka z głośników i otumaniający dym.
Para z rozkoszą zajmowała się sobą.
- Joe…
- Nie mów tak do mnie.
- Dlaczego? To nie jest twoje drugie imię?
- Jest, ale czemu nie "Tommy"?
- "Tom" to imię mojego brata. W tej sytuacji…
- A…
- Nie mów tak do mnie.
- Dlaczego? To nie jest twoje drugie imię?
- Jest, ale czemu nie "Tommy"?
- "Tom" to imię mojego brata. W tej sytuacji…
- A…
Postanowił przymknąć na to oko. Bill
miewał różne dziwne pomysły w stanie upojenia alkoholowego. Język
ciał był w tamtej chwili ważniejszy niż słowa.
Korzystali z czasu, który był im
dany. Nie było go wiele, obaj mieli napięte grafiki. Każda chwila
razem była na wagę złota.
Siedzieli przytuleni, co i raz łącząc
ze sobą usta. To nie miało być nic wielkiego. Znajdowali się w
miejscu publicznym, powinni się ograniczać.
Palce czarnowłosego wokalisty zabrnęły jednak dość daleko. Zarysowały koło na powierzchni obcisłych, ciemnych jeansów, pod którymi kryła się jedna z najwrażliwszych części męskiego ciała.
- Chcesz się przejechać? - usłyszał, gdy przez kilka sekund nie zabierał dłoni z tego miejsca. Mimowolnie się uśmiechnął. Jego ciało miało ochotę na odrobinę rozrywki, podobnie zresztą jak ciało jego partnera, którego palce wsuwały się właśnie pod krawędź materiału okalającego drobną sylwetkę sporo młodszego od niego chłopaka.
- A może mała zmiana konia?
Obaj obrócili się na dźwięk tych
słów. Nie byli na tyle pijani, aby od razu nie rozpoznać ich
autora. Adam podszedł do nich z wielkim uśmiechem na ustach.
- Panowie, radzę wam się opanować - pouczył ich. - Na chwilę obecną w tej sali czeka na was już stado ogierów.
Bill nieznacznie spiął mięśnie, co
nie spodobało się jego partnerowi.
- Niech patrzą - rzekł, przysuwając
do siebie zdecydowanym ruchem obiekt swoich zainteresowań. - Niech
się napalają i żałują braku biletów na ten występ.
- Poetycko - zaśmiał się Adam. - A co trzeba zrobić, żeby zasłużyć na ten bilet?
- Poetycko - zaśmiał się Adam. - A co trzeba zrobić, żeby zasłużyć na ten bilet?
Przyjaciele wymienili się
spojrzeniami. Tommy od razu zrozumiał, do czego zmierza ten wysoki,
błękitnooki mężczyzna, którego głęboki dekolt odsłaniał
kuszącą klatkę piersiową. Nie rozumiał tylko, czy wciąż były
to żarty, tak częste między nimi, czy może było to coś…
Poważnego.
- Sala wyprzedana, a DVD nie będzie -
stwierdził krótko gitarzysta, zwróciwszy wzrok w stronę swojego
partnera. Światło przygaszonych lamp podkreślało jego ostre rysy
twarzy. Usta aż prosiły się o zasmakowanie ich, do czego zresztą
właśnie zamierzał się zabrać.
- Jest chociaż szansa na zerknięcie za kulisy?
Adam był nieustępliwy. W jego spojrzeniu błysnęła determinacja.
- Jest chociaż szansa na zerknięcie za kulisy?
Adam był nieustępliwy. W jego spojrzeniu błysnęła determinacja.
Podszedł do blondyna i przybliżył
usta do jego twarzy.
- Jestem zainteresowany współpracą…
- mruknął.
Gorąco i wilgoć podrażniły ucho
gitarzysty. Jego zainteresowanie rosło.
- Featuringiem?
Tajemniczy uśmiech. Mężczyzna odsunął się i odszedł, by zająć miejsce obok Billa.
- Może być featuring, może być support. Mogę być nawet makijażystą.
Pogłaskał chudy bok i objął ręką jego skołowanego właściciela, który jednak nie sprzeciwiał się dotykowi.
- Jestem bardzo elastyczny…
Tajemniczy uśmiech. Mężczyzna odsunął się i odszedł, by zająć miejsce obok Billa.
- Może być featuring, może być support. Mogę być nawet makijażystą.
Pogłaskał chudy bok i objął ręką jego skołowanego właściciela, który jednak nie sprzeciwiał się dotykowi.
- Jestem bardzo elastyczny…
Tommy nie rozumiał, co się dzieje.
Adam jeszcze nigdy nie zachowywał się w ten sposób. Nigdy też nie
był tak blisko Billa. Nie dotykał go tak jak teraz.
Lambert pociągnął dłoń wyżej.
- Mam wielką ochotę na te usta… -
zamruczał, zarysowując koniuszkiem palca ich kształt. Wpatrywał
się w nie z fascynacją i wielką żądzą, które nie umknęły
uwadze Ratliffa.
- Nie krępuj się.
- Nie krępuj się.
Najwyraźniej nie spodziewał się
usłyszeć takiej odpowiedzi od swojego przyjaciela, lecz po chwili
na jego twarz powrócił poprzedni uśmiech.
- A co z moim zdaniem? - obruszył się Bill, zdawszy sobie sprawę z tego, co ma się za chwilę stać.
- Ty już podjąłeś decyzję.
- A co z moim zdaniem? - obruszył się Bill, zdawszy sobie sprawę z tego, co ma się za chwilę stać.
- Ty już podjąłeś decyzję.
Chłopak spojrzał na niego zdziwiony,
lecz Tommy tylko machnął na to ręką.
- Widziałem, jak na niego patrzysz.
Nie krępuj się, jeden całus nie będzie mi przeszkadzał.
- To nie tak, ja…
Nie miał tutaj wiele do powiedzenia.
- Nie chrzań. Chodź, bo się
rozmyśli.
Adam pochwycił dłoń wokalisty i
ściągnął go na swoje kolana. Znaleźli się w dość
jednoznacznej pozie. Nogi młodszego z dwójki obejmowały boki
amerykańskiego piosenkarza. Bliskość i alkohol uderzały do głowy.
- Nie daj się prosić. To tylko jeden
mały całus…
Ten ton głosu i silny dotyk pętały
zdrowy rozsądek, pozwalając ciału zasmakować wolności i tych
miękkich, pełnych ust.
Adam pchnął go w odpowiednim
kierunku. Wsunął palce w półdługie, czarne włosy. Masował
skórę głowy. Przysunął się bliżej i przytknął wargi do
policzka wokalisty.
Granica została przekroczona.
Złączyli ze sobą usta. Chłonęli
swój zapach, smak. Delektowali się dotykiem.
Ten jeden pocałunek dłużył się w
nieskończoność, podsycany gorącą atmosferą tego miejsca. Dwa
rozgrzane ciała nie chciały przestać. Wpadli w trans i brnęli
coraz dalej. Ręce Adama spływały w dół chudych pleców.
Obserwowała to
para brązowych oczu. Ich uwadze nie umknął żaden szczegół,
najdrobniejszy ruch, najmniejsza kropelka potu…
Tommy z wielkim trudem utrzymywał
kontakt z rzeczywistością, zaciskając palce na szklance z resztką
napoju. Jej chłód niewiele pomagał. Gitarzysta złapał się na
tym, że ma problem z prawidłowym utrzymaniem oddechu.
Zazdrość walczyła z pożądaniem.
Tak nie powinno być.
Jego facet był o wiele seksowniejszy z
tej perspektywy. I Adam…
- Tommy?
Słowa Billa nie dotarły do jego uszu.
Był już za daleko.
*
Znalazł się w toalecie. Przemywał
twarz lodowatą wodą. Starał się doprowadzić się do ładu,
jednak jego ciało nie chciało się na to zgodzić. Jego myśli
wciąż skupiały się na jednej scenie.
Nagle w pomieszczeniu pojawił się
Bill. Był bardzo zmartwiony i zdenerwowany.
- Coś nie tak? Znaczy… Po co ja w
ogóle pytam! Ja przepraszam… Nie powinienem… - wyrzucił z
siebie w panice przepraszającym tonem. Ku jego zdziwieniu reakcja
Tommy'ego była inna niż się tego spodziewał.
- Ej, ogarnij się. Wszystko jest w
porządku.
Nie chciał mu wierzyć, widać to było
w jego zmieszanym spojrzeniu.
- W takim razie, dlaczego…
Nie uzyskał odpowiedzi. Zamiast niej
usłyszał krótkie pytanie:
- Podoba ci się Adam, prawda?
*
- Jesteś egoistą.
- Każdy jest trochę egoistą.
- Nie byłoby nas tutaj gdyby nie
nasz egoizm.
Bill drżał coraz bardziej. Im
bardziej się denerwował, tym bardziej dochodziła do niego powaga
sytuacji. Czy on naprawdę tego chciał?
Wszedł do zarezerwowanego
pomieszczenia. Przygaszona lampa oświetlała stół i kilka kanap
ustawionych wokół niego. Odetchnął ciężko i usiadł na jednej z
nich. W pokoju panował zaduch. Woń dymu papierosowego i kadzidełek
działały na chłopaka odurzająco.
Adam zamknął za nimi drzwi. Nie było
już odwrotu.
- Nie należę do ciebie -
zakomunikował stanowczo Bill, lecz wywołał tym tylko uśmiech na
twarzy piosenkarza.
- Tommy mi pozwolił - odparł
mężczyzna. Zbliżył się do kanapy goszczącej na sobie drobne
ciało.
Chłopak uniósł
głowę, pozwalając swoim brązowym oczom zwrócić się do tych
niebieskich.
- A ja? - zapytał.
Chciał zbudować barierę, lecz Adam
raz po raz łamał jego linię obrony.
Piosenkarz przysunął się bliżej.
Jego gorący oddech połaskotał ucho chłopaka.
- Zrób mu tę przyjemność. Wiem, że
ci na nim zależy.
- Bardzo mi zależy.
- No właśnie…
Znalazł się blisko. Zdecydowanie
za blisko. Usadowił się tuż za czarnowłosym chłopakiem. Objął
go swoimi lekko umięśnionymi udami. Nie zamierzał się hamować,
jego ręce od razu zabrnęły na drugie ciało. Obrały sobie za cel
jego najdelikatniejszy punkt.
- Nie jesteś nim. Każdy twój dotyk
będzie inny od jego.
Odpowiedział mu śmiech. Dłonie
zacisnęły się na chudych nadgarstkach.
- Nie jestem tu, żebyś mnie kochał.
Od tego jest Tommy - wyjaśnił spokojnie Adam. - Jestem tu, żeby
spełnić marzenie twojego chłopaka.
- A nie swoje własne?
Znów śmiech. Dotyk rozchodził się
po ciele.
- Dwie pieczenie na jednym ogniu…
Złączone usta - pierwszy krok.
Koszulka na podłodze - kolejny. Smukłe plecy na kanapie,
przygniecione ciężarem drugiego ciała.
Adam miał pełną kontrolę nad
sytuacją. Idealnie rozpracowywał wszystkie niewerbalne sygnały.
Brnął przed siebie, prosto do celu.
Atmosfera udzielała się im obojgu.
Bill długo próbował się bronić, lecz i on ulegał. W przypływie
emocji jego palce wysunęły się poza bezpieczną strefę.
- Spokojnie - usłyszał w odpowiedzi.
- Zaraz się zaznajomicie…
Piosenkarz sam jednak nie powstrzymywał
się przed niczym. Całował, lizał, masował i przygryzał
rozgrzaną skórę. Szybko sam pozbył się górnego odzienia, aby
móc w pełni doświadczać płynącej z aktu pikantnej słodyczy.
Łapczywie wsuwał dłoń pod materiał
osłaniający dolne partie ciała kochanka. Czuł gorący oddech na
swojej skórze. Wzmagał się z każdym głębszym ruchem.
Nakreślił
językiem linię przez nagi obszar, który był mu dany. Nie musiał
długo czekać na reakcję. Jasna klatka piersiowa poderwała się do
góry trzy razy. Raz, przy pierwszym zetknięciu się mięśnia z
rozgrzaną skórą. Drugi, przy minięciu pępka. Trzeci, u kresu
podróży.
Przedstawienie trwało w najlepsze,
choć coraz mniej dzieliło ich od najważniejszego momentu.
Wokalista posłusznie pozwolił
przewrócić się na brzuch. Mężczyzna przyciągnął do siebie
jego pośladki, dając mu przedsmak tego, co miało go za chwilę
czekać. Przycisnął jego ciało do swoich bioder. Powoli, lecz
zdecydowanie poruszał nimi wprzód i w tył. W powietrzu rozległy
się pierwsze stłumione jęki. Temperatura urosła zbyt gwałtownie
pod wpływem dotyku przesuwającego się w górę ud i brnącego do
miejsc, które powinny pozostać owiane tajemnicą.
Ten nocy nie było sekretów. Była
przyjemność i to ona liczyła się najbardziej.
Ostatnia bariera zsunęła się na
obicie. Między nimi nie zostało już nic oprócz warstwy
rozgrzanego, drżącego powietrza.
Adam uśmiechnął się pod nosem.
Spełnił swoje zadanie i osiągnął cel. Przed nim znajdowała się
jego nagroda.
Dumnie podniósł wzrok i skierował go
na ciemny kąt pomieszczenia.
- Mam nadzieję, że podoba ci się
przedstawienie?
Kiwnął głową. Brązowe oczy
błysnęły w ciemnościach.
Niechętnie podniósł się z kanapy.
Było mu wygodnie w roli obserwatora. Któż narzekałby na takie
widoki?
Teraz jednak miała czekać go
prawdziwa rozkosz.
Patrzył i delektował się. Miał
przed sobą dwa piękne ciała, które raz po raz łączyły się ze
sobą w "miłosnym uniesieniu". Nie było tu jednak krzty
miłości. Tylko seks.
Powoli stąpał w stronę pary
kochanków, czując gorąco rozlewające się po jego ciele i
przyćmiewające nieprzyjemne kłucie w sercu. Zazdrość.
Zbliżał się. Dźwięki stawały się
coraz wyraźniejsze. Nie rozumiał, jakim cudem udaje mu się nad
sobą panować.
Stanął u bram swoich marzeń.
Z ust jego ukochanego uleciał podmuch
gorącego powietrza. Ciepło
uderzyło go w twarz. Mimowolnie wpatrywał się w rozchylone wargi,
rozgrzane podnieceniem policzki. Zdawał sobie sprawę, iż
chłopak go nie widzi. Jego umysł otumaniło pożądanie.
Oczy spowiła mgła.
Był zafascynowany. Nie potrafił się
powstrzymać.
Wsunął palec do rozchylonych ust.
Zalało go gorąco i wilgoć miękkiego wnętrza.
- Tommy…
Brązowe tęczówki błysnęły spod
długich, ciemnych rzęs. Wymienili się spojrzeniami.
Gitarzysta położył dłoń na twarzy
ukochanego, dając mu oparcie.
Zlizał słony smak potu, po czym
siłami swoich mięśni rozchylił gorące usta, które swoją barwą
nęciły, zapraszając do środka. Miał wielką ochotę wsunąć w
nie nie tylko swój język.
Od razu zdecydował się na głęboki
pocałunek. Był spragniony, głodny dotyku i nowych doznań. Nadawał
tempo ich zbliżeniu, choć nie kontrolował całości. Pierwszy raz
od dawna nie był panem sytuacji.
Był zazdrosny. Jego partner rzadko
dawał się ponieść tak wielkim emocjom. Zapomnieniu. Dziś kto
inny doprowadzał go na szczyt. Strata władzy drażniła, nawet
jeśli była warta widoków, które się przed nim rozciągały.
Zatopił palce w wilgotnych włosach.
Odchylił głowę kochanka.
Kropla potu zsunęła się wzdłuż
długiej, smukłej szyi, podkreślając jej piękno. Zakreśliła
drogę od brody przez poruszającą się w nierównym rytmie klatkę
piersiową. Zroszona słonymi drobinkami skóra zachęcała do
zatopienia w niej paznokci i pozostawienia na jej powierzchni
widocznych, czerwonych śladów.
W jego wyobraźni rozległ się jęk rozkoszy, którymi nieraz darzył
go młody wokalista. Symfonia grzechu, bijąca na łeb anielskie
trąby.
Nie
powstrzymywał się. Powiódł dłonią za wąską, mokrą ścieżką.
-
Tommy…
Odsunął
się, zahaczając palcami o wargi, z których przed sekundą
wydostało się jego imię. Zatrzymał dotyk na brodzie. Spojrzał w
przymknięte, brązowe oczy.
Ciałem
najmłodszego wstrząsnął skurcz, a z gardła wydarły się znajome
dźwięki. Było po wszystkim.
Adam
lekko się odsunął. Pozwolił chłopakowi na spokojne dojście do
siebie. Jego rola była skończona.
-
A moja nagroda? - zagadnął, gdy uniósł wzrok z poprzedniego
obiektu swoich zainteresowań.
Blondyn
uśmiechnął się do przyjaciela.
-
Możesz pomóc mi się rozgrzać…
-
Rozgrzać? Czyżby to było dla ciebie za mało?
Mimo
narzekań "pomocnika", gitarzysta poczuł na sobie ciepło
znajomych dłoni. Pomału tracił wszystkie elementy swojej
garderoby. Był to występ, podczas którego brunet miał dostęp do
każdej części jego bladego ciała. Gryzł, pieścił, całował…
Adam
wciągnął Tommy'ego na kanapę.
-
Mam ochotę na więcej…
Po
raz pierwszy od ponad roku łapczywie złączyli ze sobą usta. Żar
został rozpalony na nowo. Emocje, które niegdyś towarzyszyły im
na scenie, powróciły. Teraz jednak nie ograniczała ich widownia
ani ich zwierzchnicy. Byli wolni i nie zamierzali tego zmarnować.
Błądzili
dłońmi po swoich nagich ciałach zroszonych potem i rozpalonych
pożądaniem.
-
Też chciałbyś się przejechać? - zamruczał piosenkarz, gdy
pozbawił blondyna ostatniej z barier osłaniających jego ciało.
- Kuszące, ale ja wolę dawać niż
brać - odparł z rozbrajającą szczerością, co pociągnęło za
sobą cichy śmiech.
- Nie jesteśmy dopasowani pod tym
względem - padły słowa poprzedzone kolejnymi pocałunkami.
- Absolutnie nie.
Był obrzydliwie seksowny, gdy jego
ciało zlewał pot. Nieprzyzwoite myśli pojawiały się na każdym
kroku. Występy z tym facetem zawsze wiązały się z wielką
przyjemnością. Muzyk miał wielką ochotę sprawdzić możliwości
tego instrumentu.
- Nadal mam swój bilet. Liczę na
dobre show - rzekł Adam, cmokając.
- Nie zawiedziesz się.
Brunet usunął się w cień. Musiał ustąpić miejsca głównemu aktorowi.
Gitarzysta od razu obrał właściwy kierunek i poczołgał się na drugi koniec kanapy. Czekał tam na niego młody mężczyzna, którego ciało zdawało się toczyć walkę pomiędzy zmęczeniem a kolejną falą pożądania.
Zawstydzony zasłonił dłonią swoje krocze.
- Nie chcę tego oglądać… - jęknął wykończony. Tommy dobrze zdawał sobie sprawę, o jakie sceny chodzi czarnowłosemu wokaliście.
- Nie będziesz musiał. Mam dla ciebie zajęcie.
Nachylił się nad nim, zatapiając się
w jego zaczerwienionych wargach. Starał się być delikatny, choć
pragnienie spełnienia rosło w nim w zawrotnym tempie.
Objął
swojego partnera. Przyłożywszy usta do ucha równie
ozdobionego, co jego, wyszeptał jedno krótkie słowo:
- Dziękuję…
Nikły uśmiech zagościł na młodej
twarzy.
- Nie chcę, żeby to zmieniło cokolwiek między nami… - Bill szepnął z obawą.
- Ja też nie, ale to tylko gra. Rozluźnij się i poddaj się jej.
- Leb' die Sekunde…
Prędko zapomnieli, że z ciemności obserwuje ich para błękitnych oczu.
*
Uchylił
powieki. Wszystko zniknęło.
Przed
nim rozciągał się widok łóżka i znajomej sypialni należącej
do małego mieszkania w Mieście Aniołów. Nie był tu sam. Poczuł
wyraźne ruchy po drugiej stronie materaca.
- Chyba miałeś fajny sen? - zagadnął
do niego z uśmiechem niemiecki wokalista, z którym dzielił łóżko.
- Próbowałem cię obudzić, ale broniłeś się jak mogłeś.
- No… - Tommy odparł niemrawo. -
Miałem.
Chłopak zachichotał. Najwyraźniej
tej nocy był świadkiem niemałego przedstawienia.
- Mam nadzieję, że w nim byłem -
rzekł, wystawiając język, po czym przewrócił się na drugi bok i
wtulił w poduszkę.
- Tak, kochanie. Byłeś.
Zanim
zdążył wyciągnąć dłoń i pogłaskać smukłe ramię brunet już
spał. Złożył pocałunek na jego odsłoniętej szyi.
***
Do osób, które nie spodziewały się tego typu tekstu: miałam wielką ochotę to napisać, więc siła wyższa. Następnym razem pojawią się inne teksty. :)
Witam po długiej przerwie. Jak dla mnie była zdecydowanie za długa. Odzwyczaiłam się od pisania. - -'' Gratuluję tym, którzy dotrwali do końca powyższego jednoparta jak również tym, którzy w ogóle tu trafili, bo nie mam gwarancji, że ktokolwiek jeszcze tu zagląda...
Pragnę serdecznie podziękować kochanej Rogogon za betowanie powyższego ff! To była dla mnie duża pomoc. <3
Przy okazji z radością ogłaszam, że niedługo (czas do końca lipca) odbędzie się pierwszy pojedynek fanfiction. Będę w nim "walczyć" z Rogogon. Pairing to Adommy, temat przewodni obwieścimy już na starcie. :) Rozpoczęcie ogłoszę także tutaj, więc jeśli ktoś jest zainteresowany, stay tuned. ;)
To tyle na dziś. Pozdrowienia!
Subskrybuj:
Posty (Atom)