21.07.2013

Przykra sprawa

Zastanawiałam się, czy to napisać, ale zważywszy, że to mój blog, mogę skorzystać z takiej możliwości.

Blogi w bloggerze (blogspocie), podobnie pewnie jak większość blogów w ogóle, posiadają statystyki. Widzę więc ilość wyświetleń całej strony, jak i konkretnego posta. I mogę sobie je porównać z liczbą komentarzy. I jest mi po prostu przykro...

Po raz kolejny dodałam nowe opowiadanie i po raz kolejny nie mam pojęcia, czy wyszło dobrze, czy źle, czy jest w ogóle jakikolwiek sens publikowania następnych. Zrozumiałabym to, gdyby nikt po prostu nie wchodził na tę stronę, ale w tej chwili nie mam pojęcia, co robię źle, czy strona jest nudna/do kitu/za bardzo odbiega od kanonu w fandomach/nie umiem pisać i ludzie rezygnują z czytania. Nie wiem nic! W związku z tym nie wiem nawet, co mogłabym tutaj poprawić, żeby było lepiej. Cała ta sytuacja jest po prostu dobijająca...

Jak już pisałam przedwczoraj, mam w planach jeszcze jedno opowiadanie i ono pojawi się na pewno. Co do następnych nie mam pojęcia. Przestaję widzieć sens w publikowaniu tu czegokolwiek.

Zdaję sobie sprawę, że w podobnej sytuacji jest wiele innych osób, nie tylko tych piszących ff. Mam prośbę, drodzy czytelnicy, postawcie się przez chwilę po drugiej stronie barykady. To nie jest miłe czuć, jak gdyby wszyscy przechodzili obok Twojej pracy obojętnie. Jest coraz mniej polskich autorów ff. Może to też jest przyczyna? Prawdą jest, iż najważniejsza w pisaniu jest pasja, ale pasja umiera bez motywacji, a samemu często ciężko jest ową motywację utrzymać, zwłaszcza gdy z wiekiem przybywa obowiązków, życie fanowskie zaczyna odchodzić na dalszy plan, a ulubiony zespół zaczyna bardziej przypominać czarnego charaktera niż motor do działania.

Trochę narzekania z mojej strony, ale czasem dobrze jest wyrzucić z siebie emocje.
 

Pozdrawiam i życzę miłego dnia.

19.07.2013

Pragnienia (+18)

Pairing: AdamxBillxTommy
Uwagi: yaoi, +18

Pragnienia

Sobotni wieczór w jednym z ekskluzywnych klubów w Los Angeles. Kanapa w samym rogu pomieszczenia. Dudniąca muzyka z głośników i otumaniający dym. Para z rozkoszą zajmowała się sobą.

- Joe…
- Nie mów tak do mnie.
- Dlaczego? To nie jest twoje drugie imię?
- Jest, ale czemu nie "Tommy"?
- "Tom" to imię mojego brata. W tej sytuacji…
- A…

Postanowił przymknąć na to oko. Bill miewał różne dziwne pomysły w stanie upojenia alkoholowego. Język ciał był w tamtej chwili ważniejszy niż słowa.
Korzystali z czasu, który był im dany. Nie było go wiele, obaj mieli napięte grafiki. Każda chwila razem była na wagę złota.

Siedzieli przytuleni, co i raz łącząc ze sobą usta. To nie miało być nic wielkiego. Znajdowali się w miejscu publicznym, powinni się ograniczać.

Palce czarnowłosego wokalisty zabrnęły jednak dość daleko. Zarysowały koło na powierzchni obcisłych, ciemnych jeansów, pod którymi kryła się jedna z najwrażliwszych części męskiego ciała.
- Chcesz się przejechać? - usłyszał, gdy przez kilka sekund nie zabierał dłoni z tego miejsca. Mimowolnie się uśmiechnął. Jego ciało miało ochotę na odrobinę rozrywki, podobnie zresztą jak ciało jego partnera, którego palce wsuwały się właśnie pod krawędź materiału okalającego drobną sylwetkę sporo młodszego od niego chłopaka.
- A może mała zmiana konia?

Obaj obrócili się na dźwięk tych słów. Nie byli na tyle pijani, aby od razu nie rozpoznać ich autora. Adam podszedł do nich z wielkim uśmiechem na ustach.

- Panowie, radzę wam się opanować - pouczył ich. - Na chwilę obecną w tej sali czeka na was już stado ogierów.
Bill nieznacznie spiął mięśnie, co nie spodobało się jego partnerowi.
- Niech patrzą - rzekł, przysuwając do siebie zdecydowanym ruchem obiekt swoich zainteresowań. - Niech się napalają i żałują braku biletów na ten występ.
- Poetycko - zaśmiał się Adam. - A co trzeba zrobić, żeby zasłużyć na ten bilet?
Przyjaciele wymienili się spojrzeniami. Tommy od razu zrozumiał, do czego zmierza ten wysoki, błękitnooki mężczyzna, którego głęboki dekolt odsłaniał kuszącą klatkę piersiową. Nie rozumiał tylko, czy wciąż były to żarty, tak częste między nimi, czy może było to coś… Poważnego.
- Sala wyprzedana, a DVD nie będzie - stwierdził krótko gitarzysta, zwróciwszy wzrok w stronę swojego partnera. Światło przygaszonych lamp podkreślało jego ostre rysy twarzy. Usta aż prosiły się o zasmakowanie ich, do czego zresztą właśnie zamierzał się zabrać.
- Jest chociaż szansa na zerknięcie za kulisy?
Adam był nieustępliwy. W jego spojrzeniu błysnęła determinacja.
Podszedł do blondyna i przybliżył usta do jego twarzy.
- Jestem zainteresowany współpracą… - mruknął.
Gorąco i wilgoć podrażniły ucho gitarzysty. Jego zainteresowanie rosło.
- Featuringiem?
Tajemniczy uśmiech. Mężczyzna odsunął się i odszedł, by zająć miejsce obok Billa.
- Może być featuring, może być support. Mogę być nawet makijażystą.
Pogłaskał chudy bok i objął ręką jego skołowanego właściciela, który jednak nie sprzeciwiał się dotykowi.
- Jestem bardzo elastyczny…

Tommy nie rozumiał, co się dzieje. Adam jeszcze nigdy nie zachowywał się w ten sposób. Nigdy też nie był tak blisko Billa. Nie dotykał go tak jak teraz.

Lambert pociągnął dłoń wyżej.
- Mam wielką ochotę na te usta… - zamruczał, zarysowując koniuszkiem palca ich kształt. Wpatrywał się w nie z fascynacją i wielką żądzą, które nie umknęły uwadze Ratliffa.
- Nie krępuj się.
Najwyraźniej nie spodziewał się usłyszeć takiej odpowiedzi od swojego przyjaciela, lecz po chwili na jego twarz powrócił poprzedni uśmiech.
- A co z moim zdaniem? - obruszył się Bill, zdawszy sobie sprawę z tego, co ma się za chwilę stać.
- Ty już podjąłeś decyzję.
Chłopak spojrzał na niego zdziwiony, lecz Tommy tylko machnął na to ręką.
- Widziałem, jak na niego patrzysz. Nie krępuj się, jeden całus nie będzie mi przeszkadzał.
- To nie tak, ja…
Nie miał tutaj wiele do powiedzenia.
- Nie chrzań. Chodź, bo się rozmyśli.

Adam pochwycił dłoń wokalisty i ściągnął go na swoje kolana. Znaleźli się w dość jednoznacznej pozie. Nogi młodszego z dwójki obejmowały boki amerykańskiego piosenkarza. Bliskość i alkohol uderzały do głowy.

- Nie daj się prosić. To tylko jeden mały całus…

Ten ton głosu i silny dotyk pętały zdrowy rozsądek, pozwalając ciału zasmakować wolności i tych miękkich, pełnych ust.

Adam pchnął go w odpowiednim kierunku. Wsunął palce w półdługie, czarne włosy. Masował skórę głowy. Przysunął się bliżej i przytknął wargi do policzka wokalisty.

Granica została przekroczona.

Złączyli ze sobą usta. Chłonęli swój zapach, smak. Delektowali się dotykiem.

Ten jeden pocałunek dłużył się w nieskończoność, podsycany gorącą atmosferą tego miejsca. Dwa rozgrzane ciała nie chciały przestać. Wpadli w trans i brnęli coraz dalej. Ręce Adama spływały w dół chudych pleców.

Obserwowała to para brązowych oczu. Ich uwadze nie umknął żaden szczegół, najdrobniejszy ruch, najmniejsza kropelka potu…

Tommy z wielkim trudem utrzymywał kontakt z rzeczywistością, zaciskając palce na szklance z resztką napoju. Jej chłód niewiele pomagał. Gitarzysta złapał się na tym, że ma problem z prawidłowym utrzymaniem oddechu.

Zazdrość walczyła z pożądaniem. Tak nie powinno być.

Jego facet był o wiele seksowniejszy z tej perspektywy. I Adam…

- Tommy?

Słowa Billa nie dotarły do jego uszu. Był już za daleko.

*

Znalazł się w toalecie. Przemywał twarz lodowatą wodą. Starał się doprowadzić się do ładu, jednak jego ciało nie chciało się na to zgodzić. Jego myśli wciąż skupiały się na jednej scenie.

Nagle w pomieszczeniu pojawił się Bill. Był bardzo zmartwiony i zdenerwowany.

- Coś nie tak? Znaczy… Po co ja w ogóle pytam! Ja przepraszam… Nie powinienem… - wyrzucił z siebie w panice przepraszającym tonem. Ku jego zdziwieniu reakcja Tommy'ego była inna niż się tego spodziewał.
- Ej, ogarnij się. Wszystko jest w porządku.

Nie chciał mu wierzyć, widać to było w jego zmieszanym spojrzeniu.

- W takim razie, dlaczego…

Nie uzyskał odpowiedzi. Zamiast niej usłyszał krótkie pytanie:
- Podoba ci się Adam, prawda?

*

- Jesteś egoistą.
- Każdy jest trochę egoistą.
- Nie byłoby nas tutaj gdyby nie nasz egoizm.

Bill drżał coraz bardziej. Im bardziej się denerwował, tym bardziej dochodziła do niego powaga sytuacji. Czy on naprawdę tego chciał?

Wszedł do zarezerwowanego pomieszczenia. Przygaszona lampa oświetlała stół i kilka kanap ustawionych wokół niego. Odetchnął ciężko i usiadł na jednej z nich. W pokoju panował zaduch. Woń dymu papierosowego i kadzidełek działały na chłopaka odurzająco.

Adam zamknął za nimi drzwi. Nie było już odwrotu.

- Nie należę do ciebie - zakomunikował stanowczo Bill, lecz wywołał tym tylko uśmiech na twarzy piosenkarza.
- Tommy mi pozwolił - odparł mężczyzna. Zbliżył się do kanapy goszczącej na sobie drobne ciało.
Chłopak uniósł głowę, pozwalając swoim brązowym oczom zwrócić się do tych niebieskich.
- A ja? - zapytał.

Chciał zbudować barierę, lecz Adam raz po raz łamał jego linię obrony.

Piosenkarz przysunął się bliżej. Jego gorący oddech połaskotał ucho chłopaka.
- Zrób mu tę przyjemność. Wiem, że ci na nim zależy.
- Bardzo mi zależy.
- No właśnie…

Znalazł się blisko. Zdecydowanie za blisko. Usadowił się tuż za czarnowłosym chłopakiem. Objął go swoimi lekko umięśnionymi udami. Nie zamierzał się hamować, jego ręce od razu zabrnęły na drugie ciało. Obrały sobie za cel jego najdelikatniejszy punkt.

- Nie jesteś nim. Każdy twój dotyk będzie inny od jego.
Odpowiedział mu śmiech. Dłonie zacisnęły się na chudych nadgarstkach.
- Nie jestem tu, żebyś mnie kochał. Od tego jest Tommy - wyjaśnił spokojnie Adam. - Jestem tu, żeby spełnić marzenie twojego chłopaka.
- A nie swoje własne?
Znów śmiech. Dotyk rozchodził się po ciele.
- Dwie pieczenie na jednym ogniu…

Złączone usta - pierwszy krok. Koszulka na podłodze - kolejny. Smukłe plecy na kanapie, przygniecione ciężarem drugiego ciała.

Adam miał pełną kontrolę nad sytuacją. Idealnie rozpracowywał wszystkie niewerbalne sygnały. Brnął przed siebie, prosto do celu.

Atmosfera udzielała się im obojgu. Bill długo próbował się bronić, lecz i on ulegał. W przypływie emocji jego palce wysunęły się poza bezpieczną strefę.

- Spokojnie - usłyszał w odpowiedzi. - Zaraz się zaznajomicie…

Piosenkarz sam jednak nie powstrzymywał się przed niczym. Całował, lizał, masował i przygryzał rozgrzaną skórę. Szybko sam pozbył się górnego odzienia, aby móc w pełni doświadczać płynącej z aktu pikantnej słodyczy.

Łapczywie wsuwał dłoń pod materiał osłaniający dolne partie ciała kochanka. Czuł gorący oddech na swojej skórze. Wzmagał się z każdym głębszym ruchem.

Nakreślił językiem linię przez nagi obszar, który był mu dany. Nie musiał długo czekać na reakcję. Jasna klatka piersiowa poderwała się do góry trzy razy. Raz, przy pierwszym zetknięciu się mięśnia z rozgrzaną skórą. Drugi, przy minięciu pępka. Trzeci, u kresu podróży.

Przedstawienie trwało w najlepsze, choć coraz mniej dzieliło ich od najważniejszego momentu.

Wokalista posłusznie pozwolił przewrócić się na brzuch. Mężczyzna przyciągnął do siebie jego pośladki, dając mu przedsmak tego, co miało go za chwilę czekać. Przycisnął jego ciało do swoich bioder. Powoli, lecz zdecydowanie poruszał nimi wprzód i w tył. W powietrzu rozległy się pierwsze stłumione jęki. Temperatura urosła zbyt gwałtownie pod wpływem dotyku przesuwającego się w górę ud i brnącego do miejsc, które powinny pozostać owiane tajemnicą.

Ten nocy nie było sekretów. Była przyjemność i to ona liczyła się najbardziej.

Ostatnia bariera zsunęła się na obicie. Między nimi nie zostało już nic oprócz warstwy rozgrzanego, drżącego powietrza.

Adam uśmiechnął się pod nosem. Spełnił swoje zadanie i osiągnął cel. Przed nim znajdowała się jego nagroda.

Dumnie podniósł wzrok i skierował go na ciemny kąt pomieszczenia.

- Mam nadzieję, że podoba ci się przedstawienie?

Kiwnął głową. Brązowe oczy błysnęły w ciemnościach.

Niechętnie podniósł się z kanapy. Było mu wygodnie w roli obserwatora. Któż narzekałby na takie widoki?

Teraz jednak miała czekać go prawdziwa rozkosz.

Patrzył i delektował się. Miał przed sobą dwa piękne ciała, które raz po raz łączyły się ze sobą w "miłosnym uniesieniu". Nie było tu jednak krzty miłości. Tylko seks.

Powoli stąpał w stronę pary kochanków, czując gorąco rozlewające się po jego ciele i przyćmiewające nieprzyjemne kłucie w sercu. Zazdrość.

Zbliżał się. Dźwięki stawały się coraz wyraźniejsze. Nie rozumiał, jakim cudem udaje mu się nad sobą panować.

Stanął u bram swoich marzeń.

Z ust jego ukochanego uleciał podmuch gorącego powietrza. Ciepło uderzyło go w twarz. Mimowolnie wpatrywał się w rozchylone wargi, rozgrzane podnieceniem policzki. Zdawał sobie sprawę, iż chłopak go nie widzi. Jego umysł otumaniło pożądanie. Oczy spowiła mgła.

Był zafascynowany. Nie potrafił się powstrzymać.

Wsunął palec do rozchylonych ust. Zalało go gorąco i wilgoć miękkiego wnętrza.

- Tommy…

Brązowe tęczówki błysnęły spod długich, ciemnych rzęs. Wymienili się spojrzeniami.

Gitarzysta położył dłoń na twarzy ukochanego, dając mu oparcie.

Zlizał słony smak potu, po czym siłami swoich mięśni rozchylił gorące usta, które swoją barwą nęciły, zapraszając do środka. Miał wielką ochotę wsunąć w nie nie tylko swój język.

Od razu zdecydował się na głęboki pocałunek. Był spragniony, głodny dotyku i nowych doznań. Nadawał tempo ich zbliżeniu, choć nie kontrolował całości. Pierwszy raz od dawna nie był panem sytuacji.

Był zazdrosny. Jego partner rzadko dawał się ponieść tak wielkim emocjom. Zapomnieniu. Dziś kto inny doprowadzał go na szczyt. Strata władzy drażniła, nawet jeśli była warta widoków, które się przed nim rozciągały.

Zatopił palce w wilgotnych włosach. Odchylił głowę kochanka.

Kropla potu zsunęła się wzdłuż długiej, smukłej szyi, podkreślając jej piękno. Zakreśliła drogę od brody przez poruszającą się w nierównym rytmie klatkę piersiową. Zroszona słonymi drobinkami skóra zachęcała do zatopienia w niej paznokci i pozostawienia na jej powierzchni widocznych, czerwonych śladów. W jego wyobraźni rozległ się jęk rozkoszy, którymi nieraz darzył go młody wokalista. Symfonia grzechu, bijąca na łeb anielskie trąby.

Nie powstrzymywał się. Powiódł dłonią za wąską, mokrą ścieżką.

- Tommy…

Odsunął się, zahaczając palcami o wargi, z których przed sekundą wydostało się jego imię. Zatrzymał dotyk na brodzie. Spojrzał w przymknięte, brązowe oczy.

Ciałem najmłodszego wstrząsnął skurcz, a z gardła wydarły się znajome dźwięki. Było po wszystkim.

Adam lekko się odsunął. Pozwolił chłopakowi na spokojne dojście do siebie. Jego rola była skończona.

- A moja nagroda? - zagadnął, gdy uniósł wzrok z poprzedniego obiektu swoich zainteresowań.

Blondyn uśmiechnął się do przyjaciela.

- Możesz pomóc mi się rozgrzać…
- Rozgrzać? Czyżby to było dla ciebie za mało?

Mimo narzekań "pomocnika", gitarzysta poczuł na sobie ciepło znajomych dłoni. Pomału tracił wszystkie elementy swojej garderoby. Był to występ, podczas którego brunet miał dostęp do każdej części jego bladego ciała. Gryzł, pieścił, całował…

Adam wciągnął Tommy'ego na kanapę.

- Mam ochotę na więcej…

Po raz pierwszy od ponad roku łapczywie złączyli ze sobą usta. Żar został rozpalony na nowo. Emocje, które niegdyś towarzyszyły im na scenie, powróciły. Teraz jednak nie ograniczała ich widownia ani ich zwierzchnicy. Byli wolni i nie zamierzali tego zmarnować.

Błądzili dłońmi po swoich nagich ciałach zroszonych potem i rozpalonych pożądaniem.

- Też chciałbyś się przejechać? - zamruczał piosenkarz, gdy pozbawił blondyna ostatniej z barier osłaniających jego ciało.
- Kuszące, ale ja wolę dawać niż brać - odparł z rozbrajającą szczerością, co pociągnęło za sobą cichy śmiech.
- Nie jesteśmy dopasowani pod tym względem - padły słowa poprzedzone kolejnymi pocałunkami.
- Absolutnie nie.

Był obrzydliwie seksowny, gdy jego ciało zlewał pot. Nieprzyzwoite myśli pojawiały się na każdym kroku. Występy z tym facetem zawsze wiązały się z wielką przyjemnością. Muzyk miał wielką ochotę sprawdzić możliwości tego instrumentu.

- Nadal mam swój bilet. Liczę na dobre show - rzekł Adam, cmokając.
- Nie zawiedziesz się.

Brunet usunął się w cień. Musiał ustąpić miejsca głównemu aktorowi.

Gitarzysta od razu obrał właściwy kierunek i poczołgał się na drugi koniec kanapy. Czekał tam na niego młody mężczyzna, którego ciało zdawało się toczyć walkę pomiędzy zmęczeniem a kolejną falą pożądania.

Zawstydzony zasłonił dłonią swoje krocze.

- Nie chcę tego oglądać… - jęknął wykończony. Tommy dobrze zdawał sobie sprawę, o jakie sceny chodzi czarnowłosemu wokaliście.
- Nie będziesz musiał. Mam dla ciebie zajęcie.

Nachylił się nad nim, zatapiając się w jego zaczerwienionych wargach. Starał się być delikatny, choć pragnienie spełnienia rosło w nim w zawrotnym tempie.

Objął swojego partnera. Przyłożywszy usta do ucha równie ozdobionego, co jego, wyszeptał jedno krótkie słowo:
- Dziękuję…
Nikły uśmiech zagościł na młodej twarzy.

- Nie chcę, żeby to zmieniło cokolwiek między nami… - Bill szepnął z obawą.
- Ja też nie, ale to tylko gra. Rozluźnij się i poddaj się jej.
- Leb' die Sekunde…

Prędko zapomnieli, że z ciemności obserwuje ich para błękitnych oczu.

*

Uchylił powieki. Wszystko zniknęło.

Przed nim rozciągał się widok łóżka i znajomej sypialni należącej do małego mieszkania w Mieście Aniołów. Nie był tu sam. Poczuł wyraźne ruchy po drugiej stronie materaca.

- Chyba miałeś fajny sen? - zagadnął do niego z uśmiechem niemiecki wokalista, z którym dzielił łóżko. - Próbowałem cię obudzić, ale broniłeś się jak mogłeś.
- No… - Tommy odparł niemrawo. - Miałem.

Chłopak zachichotał. Najwyraźniej tej nocy był świadkiem niemałego przedstawienia.

- Mam nadzieję, że w nim byłem - rzekł, wystawiając język, po czym przewrócił się na drugi bok i wtulił w poduszkę.
- Tak, kochanie. Byłeś.

Zanim zdążył wyciągnąć dłoń i pogłaskać smukłe ramię brunet już spał. Złożył pocałunek na jego odsłoniętej szyi.

***

Do osób, które nie spodziewały się tego typu tekstu: miałam wielką ochotę to napisać, więc siła wyższa. Następnym razem pojawią się inne teksty. :) 

Witam po długiej przerwie. Jak dla mnie była zdecydowanie za długa. Odzwyczaiłam się od pisania. - -'' Gratuluję tym, którzy dotrwali do końca powyższego jednoparta jak również tym, którzy w ogóle tu trafili, bo nie mam gwarancji, że ktokolwiek jeszcze tu zagląda...

Pragnę serdecznie podziękować kochanej Rogogon za betowanie powyższego ff! To była dla mnie duża pomoc. <3

Przy okazji z radością ogłaszam, że niedługo (czas do końca lipca) odbędzie się pierwszy pojedynek fanfiction. Będę w nim "walczyć" z Rogogon. Pairing to Adommy, temat przewodni obwieścimy już na starcie. :) Rozpoczęcie ogłoszę także tutaj, więc jeśli ktoś jest zainteresowany, stay tuned. ;)

To tyle na dziś. Pozdrowienia!