Decyzje
Popołudnia
były piękne po tej stronie plaży. Słońce zachodziło nadając niebu najcieplejsze
z barw. Było jak malarz tworzący kolejne dzieło. Za każdym razem różniło się
ono nieco od swojego poprzednika. Nie było dwóch identycznych obrazów.
Chłopak
mocniej wtulił się w obejmujące go ciało. Chłonął jego ciepło wzmacniane
ostatnimi dziś promieniami kalifornijskiego słońca. Bryza targała jego włosy,
ale mógł jej na to pozwolić. Był w swoim świecie.
- O
czym myślisz?
Drgnął
lekko. Zwykłe pytanie, a jednak przywoływało strach większy niż przy
jakimkolwiek koszmarze. Strach gorszy, bo realny.
Choć
leżał na piasku, czuł, że traci grunt pod stopami. Kilka słów wystarczyło, aby
wypchnąć go z raju wprost w otwarte wrota piekieł. Powracał do świata, którego
nienawidził.
Z
ciężkim sercem uchylił powieki. Zobaczył przed sobą parę oczu spoglądających na
niego z wielkim uczuciem i uśmiech, który witał go co rano przez ostatnie
tygodnie. Ile już byli razem?
-
Bill? Było pytanie do ciebie.
Ciepły
ton i głos, który bardzo kochał. Byłoby mu łatwiej, gdyby kochał go mniej.
Zwlekał
z odpowiedzią tak długo, jak tylko było to możliwe. Chciał przedłużyć ich
wspólne chwile. Odpowiedź była już kolejnym krokiem ku zmianom, których tak
bardzo nie chciał. Musiał podjąć decyzję, nie pierwszy i nie ostatni raz.
-
Myślę, że powinniśmy się rozstać…
*
Obraz
za oknem zmieniał się w mgnieniu oka. Podróż niemiecką autostradą była
przyjemna, zwłaszcza gdy kto inny prowadził samochód. Siedzenie za kierownicą
wymagało skupienia, jego myśli zaś wciąż dryfowały w innym kierunku niż
powinny. Pozwalał sobie na to póki jeszcze mógł. Żal po rozstaniu był przecież
czymś nieuniknionym. Zapiął skórzaną kurtkę. Zrobiło mu się zimno.
Jechali
sami - on i Tom. Bezpieczni, jednak unikali rozmowy.
Samochód
zaczął zwalniać. Świat znów stawał w miejscu.
Brunet
dostrzegł w szybie odbicie brata. Starszy Kaulitz patrzył na niego z troską.
- Czy
to naprawdę było konieczne?
Silny
wstrząs i drżenie mięśni. Powieki zaczęły nieprzyjemnie piec.
Zjechali
na pobocze. Tom położył dłoń na ramieniu bliźniaka. Zdjął jego okulary
przeciwsłoneczne. Łzy zalewały brązowe oczy i ciekły w dół policzków zahaczając
o usta.
Wokalista
nie krył emocji. Przy bracie mógł być człowiekiem.
*
Tłum
pod budynkiem, kawa z automatu i dyktafon, który uważnie wychwytywał każde
wypowiedziane słowo i każde najdrobniejsze westchnięcie. Bill nie miał mu tego
za złe. Taka była przecież jego praca.
-
Bill, jesteś od tylu lat sam. Wierzysz, że w końcu to się zmieni? – zapytał
reporter. Był bardzo miły, choć trochę roztrzepany. To z pewnością nie był jego
jedyny wywiad przewidziany na dzisiejszy dzień. Jakoś trzeba zarobić na chleb.
Chłopak
uśmiechnął się ciepło. Lata pracy w showbusinessie wiele go nauczyły.
- Tak,
wciąż wierzę w miłość.
***
Wzięło mnie na coś krótkiego i szybkiego. Inny jednopart już zaczęty, mam nadzieję, że będzie za jakiś czas. Większe rzeczy w II połowie czerwca pewnie się pojawią. ;p
Założyłam twittera, więc jak ktoś chce jakiś spam ode mnie otrzymywać, feel free to use. [link]