4.06.2012

24. Dalszy rozwój wypadków

obsesja - Staram się! Niestety często coś mi w tym przeszkadza... 

Trzymajcie kciuki za moje jutrzejsze zaliczenie!



- Gratuluję, to było naprawdę mądre – prychnął Marcus, podchodząc do leżącego w łóżku kolegi, który jęczał żałośnie przy każdym większym ruchu. – Po co ci to było, debilu?
- Odczep się… - burknął. – To był moment…
- Gdyby ten „moment” trwał trochę dłużej, ktoś musiałby cię zbierać z ziemi. Hamuj się trochę następnym razem!
- Nie musisz mi tego dwa razy powtarzać… - mruknął, naciągając na głowę poduszkę. Był wdzięczny koledze za okazaną pomoc, lecz jego niekończące się narzekanie pomału stawało się nie do zniesienia.
- Przynajmniej jest szansa, że w przyszłości będziesz unikał rzucania się na większych. Nie mogę cię jednak za bardzo pouczać, bo sam kiedyś zrobiłem to samo. Matthew potrafi wkurzyć.
- I jak to się skończyło?
- Kilka dni w szpitalu na obserwacjach, ale żadnych złamań ani uszkodzonych narządów.
- Aha. Dobre i to.
- Taa. Tak w ogóle to zostawiłeś to – chłopak rzucił koledze na kolana czerwony zeszyt. – Jeśli nie potrzebujesz pielęgniarki to pozwól, że pójdę się przejść.
- Jasne – powiedział głos spod poduszki.

*

Próbował się zdrzemnąć, jednak uznał, że to bez sensu, nie był jakoś szczególnie zmęczony. Z czasem przygnębienie również minęło. Ból pozostał, lecz nie był on na tyle dotkliwy, by zatrzymać go w domku na resztę dnia. Jutro i tak będzie czuł się jeszcze gorzej, a chciał korzystać z możliwości danych mu przez letni wyjazd. Pewnie nieprędko nadarzy się podobna okazja. Zabrał ręcznik i poszedł na plażę znajdującą się kawałek za domkami. Tak jak się spodziewał, nie było tam żywej duszy. Reszta najprawdopodobniej zajmowała się sobą w tej popularniejszej części ośrodka.

Zostawił wszystko na brzegu i poszedł zanurzyć stopy w ciepłej wodzie. Zdążyła się już nagrzać od letnich promieni słońca. Postanowił popływać, by rozruszać obolałe mięśnie i przy okazji sprawdzić swoją wytrzymałość. Dawno nie pływał, zastanawiał się, czy pamięta jeszcze, jak to się robi.

Po kilku pierwszych potknięciach szło mu całkiem nieźle, jednak w krótkim czasie uznał, że nie ma siły na więcej. Ból był zbyt drażniący.

Wynurzywszy się z wody, zauważył, iż nie jest tu sam. Dwie blondynki stały na brzegu zwrócone w jego stronę. Kiedy usłyszał swoje imię, wstał i ruszył w ich kierunku. Krople wody spływały z końcówek jego wilgotnych włosów, rysując mokre ścieżki na nagiej klatce piersiowej.

- Hej, o co chodzi? – zagadnął.
- Chciałyśmy zobaczyć, jak się czujesz, ale widzę, że nie jest najgorzej – rzekła lekko podirytowana Irene. – Myślałam, że gorzej dostałeś.
- Martwiłyśmy się o ciebie – dodała z troską Crystal.
- To dobrze, że nie wyglądam tak źle jak się czuję – odparł niemiło, zwracając się do jednej z dziewczyn. Nie miał zamiaru wysłuchiwać czyichś pretensji. – Chciałem popływać, bo kto wie, czy będę miał jeszcze ku temu okazję, jeśli twojemu kumplowi znowu się coś nie spodoba.

Nie zamierzał być miły dla kogoś, kto jawnie okazywał swoją niechęć do niego. Może trochę przesadził, czepiając się Irene, ale nie czuł wyrzutów sumienia z tego tytułu.

Zdziwił się, gdy dziewczyna zamiast odpowiedzieć mu w podobnym tonie, uspokoiła się.

- Przepraszam cię za niego. To wszystko wymknęło się już spod kontroli – przyznała szczerze. – Myślę, że powinniśmy podać sobie ręce i zacząć wszystko od początku.
- Pomyślę nad tym, kiedy zagoją mi się siniaki – burknął, sięgając po swój ręcznik.
- Przepraszam, że robię ci taki problem! – podniosła głos.
- Ej, też mam tego wszystkiego dosyć, nawet bardziej niż ty, ale tekst w stylu „Zapomnijmy o wszystkim i zostańmy przyjaciółmi!” dwie godziny po tym, jak twój kumpel o mało mnie nie zabił, brzmi dość mało wiarygodnie, nie sądzisz?
- Przeprosiłam cię za to! Co mam jeszcze zrobić? Błagać cię na kolanach?!
- Proszę, uspokójcie się! – wcięła się Crystal. – Bill, daj im szansę. Chciałabym, żeby wszystko było tak jak wcześniej.
- Też bym tego chciał.
- Ja również. Więc jak?

Chłopak spojrzał w oczy Irene, a później Crystal. Choć miały podobną barwę, tak bardzo różniły się od siebie. Owinął się ręcznikiem.

- Ok, spróbujmy – rzekł, podchodząc bliżej. – Co mam zrobić?
- Pomyślałam, że moglibyśmy zebrać się wieczorem przy ogniskach, tak jak zwykle i pogadać na spokojnie.
- Dacie mi się wytłumaczyć? – dziewczyna potaknęła. – Dobra, w takim razie muszę podładować laptopa.
- Co ci się stało w szyję?

Kaulitz odruchowo przyłożył palce do skóry, przysłaniając bliznę. Niczym nieskrępowana ciekawość blondynki przyprawiła go o zażenowanie. Powstrzymał się od komentarza.

- To nieważne. Opowiem wieczorem – odpowiedział tylko.
- Jak chcesz. W takim razie pójdę powiedzieć reszcie. Idziesz, kochana?
- Teraz sobie przypomniałem, że powinnaś zagadać do Marcusa – powiedział Bill, robiąc zamyśloną minę. Może chociaż na tyle się przyda. – Chciał ci coś powiedzieć na osobności.
- Serio? – zdziwiła się. – Nie wiesz, o co mogło chodzić?
- Nie mam pojęcia – rozłożył bezradnie ręce. – Jego spytaj.
- Zaraz to zrobię, dzięki.
- Nie ma sprawy.
- Ja za chwilę przyjdę, ok? Chciałam pogadać o czymś z Billem.

Zaskoczeni spojrzeli na blondynkę. Jej koleżanka uśmiechnęła się cwaniacko.

- W takim razie już wam nie przeszkadzam. Do zobaczenia wieczorem! – rzuciła, po czym zniknęła za drzewami. Chłopak westchnął.

- Zapoczątkowałaś istnienie nowej plotki – zauważył, zastanawiając się nad intencjami dziewczyny.
- Być może, ale przynajmniej będą mieli o czym gadać – uśmiechnęła się ciepło. Zwróciła błękitne oczy w stronę dwudziestolatka. – Boli cię jeszcze?
- Trochę tak. Chyba nici z pływania – odwrócił się w stronę jeziora. – Może pojutrze będę mieć jeszcze szansę.
- Czemu nie jutro?
- Mam przeczucie, że jutro też będzie mnie boleć. Poza tym wyjdą mi siniaki.
- Póki co masz tylko jedną czerwoną plamę. Może nie będzie tak źle – stwierdziła, wskazując palcem odznaczający się okrąg na boku byłego wokalisty. – Jesteś pewien, że nic ci nie jest?
- Jest w porządku, dzięki za troskę. Czemu tak się mną przejmujesz?

Blondynka szybko odwróciła wzrok. Kąciki jej ust wygięły się lekko w górę.

- Dzisiejsze starcie wyglądało dość poważnie. Nie chciałabym, żeby ci się coś stało.
- Podobam ci się?

Na jej twarzy pojawił się lekki rumieniec. Bill musiał przyznać, iż był to całkiem uroczy widok.

- Być może…

*

- I naprawdę musiałeś robić z tego aż taką tajemnicę?
- Bo akurat uwierzyłbyś mu, gdyby było inaczej…

Rozejrzał się ze zrezygnowaniem. Zrobił co mógł, resztę pozostawia w rękach znajomej trójki, która właśnie prowadziła ostrą dyskusję na temat jego prawdomówności. „To było do przewidzenia.” Zerknął na pozostałych. Oni również czekali na względny spokój.

- Niech oni się w końcu ogarną. Chcę już iść potańczyć… - marudziła Macy, wspominając o mającym się niedługo odbyć wieczorze tanecznym.
- Ciekawe, co zagrają.
- Pewnie to co zawsze. Sprawdzone przeboje lat 80’ i 90’.
- Też idziesz, Bill? – spytał Marcus.
- Nie mam ochoty. Pójdę wcześniej spać – odpowiedział, zamykając laptopa.
- Żartujesz? Ile ty masz lat? 60?
- Nie pleć. Nie ty dzisiaj oberwałeś – odezwał się do Isaaca na tyle cicho, by uniknąć kolejnych konfliktów. – Swoją drogą, dzięki za pomoc. Tobie również, Marcus.
- Spoko.
- Nie ma sprawy.
- Idziesz teraz do nas? – zauważył szatyn, gdy Bill wstał ze swojego miejsca.
- Tak, odniosę laptopa i położę się spać.
- W takim razie pilnuj kluczy – kawałki metalu zadzwoniły po odbiciu się o dłoń chłopaka.
- Dzięki. Miłej zabawy!

Odszedł, zostawiając za sobą zbierającą się do odejścia grupę. Nie został jednak sam. Pewna drobna osóbka dotrzymywała mu kroku.

- Hm? O co chodzi? – zapytał, gdy zorientował się w sytuacji.
- Na pewno nie pójdziesz z nami?
- Nie mam siły. Innym razem.
- Nie wiem czy uda nam się załapać na kolejny raz. W niedzielę wyjeżdżamy.
- W takim razie trudno. I tak nie umiem tańczyć.
- Poszedłbyś tam chociaż na chwilę – nalegała Crystal. – Posiedziałbyś z nami, napił się czegoś.
- Nie chce mi się. Gdzie to jest w ogóle?
- Budynek obok stołówki. Nie daj się prosić!

Krótki bilans zysków i strat. Analiza nastroju, chęci, bólu, temperatury powietrza… Nie chciało mu się siedzieć samemu w domku.

- Daj mi chwilę, tylko zostawię laptopa.

3 komentarze:

  1. :aaa: w końcu dodane :D
    Aż mi serce stanęło w momencie "podobam ci się?". Konkretnie i na temat, a nie żadne pierdzielenie. Szkoda mi Billa, nacierpiał się chłopak. Maruda ;p
    Heteroheterohetero wtf xD ale lubię. Może coś z tego będzie :) Pozdrawiam i trzymam kciuki za jutrzejszy dzień <3

    OdpowiedzUsuń
  2. O mamo, coś się zaczyna dziać między Billem i Crystal.
    Cieszę się, że mogą być razem, ale z drugiej strony jak Bill wróci do Niemiec to co się stanie z tym związkiem?
    Ale narazie nie wychodzę z myślami naprzód. Co ma być to będzie. :)
    Pozdrawiam, życzę weny i trzymam kciuki!
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Powodzenia. ;-)
    Odczuwam coraz większą podejrzliwość co do relacji pomiędzy Billem, a Crystal. Tak jakoś nie specjalnie ją lubię, z każdą chwilą coraz mniej.
    Yay. Podziwiam Billa, że nie zapomniał tej niezwykle trudnej sztuki pływania. Ja się mogę uczyć i 10 lat, a później wystarczy dzień by wszystko zapomnieć...
    No cuż... Czekam na powrót do miasteczka, a jeszcze bardziej do Niemiec. Nie mogę się doczkać!

    Kamilia

    OdpowiedzUsuń