9.02.2013

Verloren cz.IX

Część IX



Po raz kolejny spojrzał na rząd literek na ekranie swojego laptopa. Dzień jeszcze na dobre się nie rozpoczął, a on zdążył już dostać od swojego menadżera kilka ofert oraz terminów sesji zdjęciowych. Był pełen podziwu dla człowieka, który potrafił pracować pełną parą od bladego świtu aż do zmierzchu.

Kątem oka dostrzegł idącego w jego stronę kelnera, a wraz z nim szczupłą, wysoką postać. Uśmiechnął się w jej stronę.

- Cześć, co słychać? – przywitał się, odsunąwszy od siebie laptopa. Czarnowłosy chłopak zajął miejsce przy stoliku.
- Przepraszam za spóźnienie. To nie jest moja godzina na wstawanie – usprawiedliwił się Bill, który wyglądał jakby jeszcze na dobre się nie obudził. Co i raz przysłaniał usta dłonią, by ograniczyć swoje ziewanie.

Pretekstem do spotkania był pomysł wspólnego przejrzenia najnowszych kolekcji ubrań w celu wybrania czegoś dla siebie. Obaj mieli podobny gust, więc mogli sobie doradzić w kwestii strojów. Drugi, może nawet ważniejszy, powód spotkania był jednak zgoła inny. Adam chciał spędzić z Billem trochę czasu sam na sam.

Zaczęli od luźnych rozmów przy kawie. Pogoda, interesy, David Jost, dzięki któremu udało im się spotkać. Gdyby nie ten zbieg okoliczności zaistniały przed jego tymczasowym gabinetem, mogliby nie mieć okazji na wymienienie numerów telefonów, a przynajmniej nie do czasu powrotu Tommy'ego z wyjazdu z drugim zespołem.

Wszystko szło świetnie do czasu, gdy Lambert zdecydował się powiedzieć coś, co miało być jedynie kontynuacją luźnej rozmowy.

- Jak ci się układa z Tommym?

Brunet spojrzał na niego speszony. Odsunął się nieznacznie.

- Wcale nam się nie układa. Nie jesteśmy razem – oznajmił, próbując ukryć smutek bijący ze swojego głosu.

Na twarz Adama wstąpiło zdziwienie.

- Nie jesteście? Mógłbym przysiąc…
- Nie, nie jesteśmy. Przyjaźnimy się.
- Kiedy byliście razem w twoich oczach widziałem coś więcej niż przyjaźń.

Wokalista przygryzł dolną wargę. Nie spodziewał się, że ktokolwiek mógłby go rozgryźć. Uciekał przed wzrokiem Adama. Mężczyzna mimo to zdecydował się drążyć temat.

- On o niczym nie wie, prawda?

Znalazł się pod ścianą, więc nawet nie było sensu kłamać. Odetchnął ciężko.

- Nie wiem. Nigdy o tym nie rozmawialiśmy.
- Powiedz mu jak najszybciej. Zobaczysz, że w ten sposób zrzucisz z siebie ciężar. Będzie ci lżej.

Wahał się. Wcale nie palił się do takiego rozwiązania problemu.

Ty? Godność? Obciągasz facetom w klubach, o jakiej godności pieprzysz?

Rana wciąż była świeża, lecz nie nią się teraz martwił. Co jeśli…

- Co jeśli on mnie odtrąci? – spytał, zwracając się do Adama. Spod powieki wydostała się samotna kropla. Nie zdążył jej zatrzymać.
- Wtedy będziesz wiedział, że gra nie jest warta świeczki. Póki co, zaryzykuj. Przecież ci na nim zależy.

Spiął drżące mięśnie. Nie chciał nawet o tym myśleć. Nie mógł pozwolić sobie na utratę Tommy'ego. Nie w tej chwili.

Tuż przed jego oczami pojawiła się chusteczka. Podziękował cicho.

- To nie skończy się dobrze… – szepnął.
- Skąd wiesz?

Nie podnosił wzroku. Próbował się uspokoić.

- Po prostu o tym wiem – rzekł już bardziej stanowczo. – Nie kocha mnie, tyle.
- To po co to robisz? Nie widzę w tym sensu.

"Ja go potrzebuję"

- To mój wybór. Nie chcę o tym rozmawiać – Bill uciął rozmowę. Nie potrzebował dodatkowej krytyki, i bez niej miał już dość problemów.

Adam kiwnął głową. Szanował decyzję chłopaka.

- Przepraszam, jeśli na ciebie naskoczyłem. Nie powinienem tego robić, to przecież nie moja sprawa.
- Nie, spoko, nie ma problemu – odparł wokalista, siląc się na uśmiech. – Tylko nie mów Tommy'emu o tej rozmowie.
- Będę milczał jak grób.

Widok mężczyzny zabawnie przykładającego sobie palec do ust poprawił mu humor.

- Dziękuję.

Wymienili się spojrzeniami. Kryzys zażegnany.

- Nie wiedziałem, że interesują cię rockmani – Adam mimo wszystko pozostawał na granicy dozwolonych tematów. – Ja próbowałem, ale nie dostałem szansy. Czuję się oszukany! – burknął z udawanym oburzeniem. Liczył na to, że Kaulitz ma do siebie pewien dystans.
Bill niepewnie uraczył go widokiem swoich białych zębów.
- Wiesz jak jest, nie można zawsze mówić całą prawdę – powiedział. Zastanawiał się, na ile swobodnie może czuć się w towarzystwie Lamberta. Jego spojrzenie zachęcało do dalszej rozmowy. – Poza tym ja dopiero niedawno odkryłem, że interesują mnie nie tylko kobiety… No wiesz.
- Jak dawno?
- Z rok? Dla mnie to nadal nie jest odległa data.
- Nie musi być, coś o tym wiem – Adam pokiwał głową. – Nie przejmuj się, akceptacja może trochę potrwać.
- Ale ja już się z tym pogodziłem. Po prostu… – chłopak zawiesił głos. – Po prostu nadal jest to dla mnie nie do uwierzenia.
- Brak cycków, wcięcia w talii, waginy…
- Adam! – syknął, bojąc się, że ktoś ich usłyszy.
- Spokojnie, tutaj jesteśmy bezpieczni. Znam to miejsce, często załatwiam tu interesy. Nic stąd nie wyjdzie – wyjaśnił. Bill nie był tym w pełni usatysfakcjonowany, jednak poczuł się pewniej.
- Nie powinienem w ogóle o tym mówić, ale czuję się lepiej, gdy mogę to z siebie wyrzucić. Męczy mnie ukrywanie się.
- Przy mnie możesz mówić co tylko chcesz. W końcu jesteśmy z tej samej branży – mężczyzna rzekł w dobrej wierze.
- Kiedyś ktoś „z tej samej branży" prawie mnie zniszczył.
- W takim razie to nie jest dobry argument… – Adam lekko się skrzywił.
- Niezbyt, ale jesteś przyjacielem Tommy'ego. To bardziej do mnie przemawia – stwierdził jego rozmówca, uśmiechając się ciepło. Lambert odpowiedział mu tym samym.
- To jak? – zapytał, zerkając z nadzieją na swojego rozmówcę. – Zabierzemy się za zakupy?
- Jasne. Chodź, pokażę ci kilka sklepów.

Bill bardzo chętnie dzielił się z Adamem swoimi spostrzeżeniami. Kiedy unikali prywatnych tematów, chłopak mówił bardzo dużo i szybko. Nieraz plątał się w natłoku konstruowanych przez siebie zdań. Piosenkarz z przyjemnością obserwował młodszego bruneta, który właśnie był w swoim żywiole.

”Mam nadzieję, że Tommy w końcu dostrzeże ten uśmiech." powiedział do siebie, spoglądając na jasną twarz.

*

Ratliff wrócił do miasta kilka dni później. Tak jak poprzednio był zmęczony i spragniony przyziemnych rozrywek. Od razu po powrocie zadzwonił pod odpowiedni numer.

Bill zachowywał się nieswojo. W przeciwieństwie do Tommy'ego Kaulitz nie palił się na spotkanie w klubie. Ratliff długo musiał go namawiać na zmianę zdania i choć rozumiał, skąd może brać się niechęć chłopaka, słowo „przepraszam" nie padło z jego ust ani razu.

- Wszystko w porządku? – zapytał tylko, gdy sprawy nie szły po jego myśli.
- Tommy, chcę z tobą pogadać – odpowiedział brunet.
- Nie teraz. Chodźmy do hotelu.

Wokalista pokiwał głową. Liczył na to, że na osobności pójdzie mu lepiej niż w głośnym, zatłoczonym klubie.

*

Nie było lepiej. Tommy starał się jak najszybciej przejść do sedna ich spotkania. Był złakniony kontaktu i denerwowało go, iż brunet tak uparcie stawia opór jego działaniom.

- Nie, muszę z tobą porozmawiać – mówił Kaulitz, odsuwając od siebie dłonie basisty.
- Później.
- Teraz.
- To nie może zaczekać?
- Nie.
- Skoro tak – prychnął podirytowany muzyk i odszedł od chłopaka. Usiadł na łóżku. – Więc?

Bill westchnął. Godziny przygotowań spełzły na niczym. Miał pustkę głowie.

- Chcę coś zmienić, a właściwie… Nie, muszę to zmienić. Nie potrafię być w tym układzie.
- Jakim układzie?
- Tym między nami.
- Ale o co ci chodzi?
- Bo ja nie potrafię… Tak… Z tymi emocjami… Za dużo emocji, ja potrzebuję czegoś innego… Szlag, gadam jak nienormalny!
- Myślisz, że jesteś nienormalny? – zażartował Tommy.
- Kocham cię.

Blondyn zawiesił głos. Nie spodziewał się usłyszeć żadnych wyznań.

- Jesteś nienormalny… – odpowiedział bez zastanowienia.
- Dlaczego? Chciałem tylko być z tobą szczery. Liczyłem na to, że może ty też… – nie było mu łatwo wypowiadać te słowa, lecz to, co zobaczył po podniesieniu wzroku było dla niego ciosem prosto w serce. – Co robisz? – spytał przerażony.
- Wychodzę – odparł chłodno Tommy, chwytając swoją kurtkę.
- Ale dlaczego?
- Bo to nie ma sensu. Zadurzyłeś się, więc to koniec. Wolę zdusić to w zarodku.
- I tak po prostu wyjdziesz?
- Tak. Znasz jakieś inne wyjście?
Nie wierzył w to, co słyszał. Po takim czasie…
- Gdybyś chociaż dał mi szansę…
- Nie. Nie zwiążę się z facetem.
- Proszę…
- Zamknij się!
Drżał straszliwie. Jego głos się łamał.
- Tommy…
- Nie dotykaj mnie!!!
Odskoczył, kuląc się przed ewentualnym ciosem. Zbyt silna dawka emocji utrudniała mu myślenie. Czy to naprawdę był mężczyzna, przed którym pragnął się otworzyć?
- Nie zbliżaj się! Nie dzwoń! Nie odzywaj się!
Czy to była ta sama osoba, której chciał zaufać?
- Żegnaj. Dziękuję za cały miło spędzony czas.
Ten zimny ton ranił. Ból nie pozwalał mu mówić.

Trzask drzwi. Czy powinien wybiec za nim na korytarz? Prosić go? Błagać na kolanach?

„To tylko kolejna przegrana sprawa. Zachowaj resztki godności."

Ponownie wstrząsnął nim dreszcz, choć to mało powiedziane. Jego ciało dygotało jak gdyby zostało wystawione na najgorszy mróz. Łzy ciekły z szeroko otwartych oczu. Nawet nie próbował ich powstrzymywać.

”Jesteś nienormalny. Jesteś nienormalny. Jesteś nienormalny…"

Z trudem doczołgał się do łóżka. Padł na materac, który ten nocy miała zajmować dwójka ludzi. Może innym razem. Dziś tylko on będzie na nim spał. Nie chciał wracać do domu. Tej nocy chciał zostać sam.

Historia zatoczyła koło. Czuł się brudny, wykorzystany, niepotrzebny.

Jak mógł być tak głupi, by uwierzyć w słowa pijaka…

*

Nic nie układało się po jego myśli. Nadchodzące dni przynosiły jedynie zmęczenie i irytację. Lato zbliżało się wielkimi krokami, a wraz z nim czas letnich tras koncertowych. Miał zdecydowanie za dużo na głowie.

- Wchodzimy za pięć minut!
- Gdzie byłeś Tommy? Ile można na ciebie czekać?
- Znowu się pomyliłeś!
- Masz robotę do wykonania! Ogarnij się wreszcie!

W tym chaosie ostatnim czego mu brakowało był dzwoniący telefon.

- Halo? – warknął do słuchawki.
Odpowiedział mu głos przepełniony żalem i zniekształcony płynącym w żyłach alkoholem.
- Wróć do mnie. Tęsknię za tobą…
Przerwał połączenie.
Drache 
***

3 komentarze:

  1. Ale się smutno zrobiło. Tommy zachował się jak... a nawet ciężko mi to nazwać bez użycia niecenzuralnego słownictwa. Biedny Bill. Ciekawa jestem, jaką rolę odegra tu Adam. Bardziej przyjaciela, czy kochanka. Wciąż nie jestem tego pewna. Ale to dobrze, bo dzięki temu wiem, że warto czekać na kolejny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutna ta część. Szkoda mi Billa. Za radą Adama wyznał Tommy'emu co do niego czuje i okazało się, że to było błędem. Ale z drugiej strony Kaulitz dowiedział się, że basista nie chce się z nim wiązać. To chyba nawet lepiej, bo tak tkwiłby nadal w jakimś chorym układzie.
    Zaciekawiły mnie słowa Billa, że już kiedyś ktoś z tej samej branży do prawie zniszczył. Mam nadzieję, że w kolejnych częściach rozwiniesz ten wątek i dowiemy się czegoś jeszcze.
    I podobnie jak Poprzedniczka, zastanawiam się, jaką rolę odegra w tym wszystkim Adam.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek. :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Przez ciebie znielubię Tommy'ego. Świnia jedna, mógł powiedzieć cokolwiek, ale to jak zareagował był, chamskie.Może i lepiej ,że Bill zna prawdę, teraz chociaż cierpi może być otwarty na inne osoby w tym na Adama. Jestem ciekawa jak to rozegrasz i kim Adam dla niego się okaże. Czekam na kolejny odcinek.

    OdpowiedzUsuń