25.09.2012

Sierotka cz. VIII



Sierotka cz. VIII


Sauli długo głowił się, co powinien zrobić. Uparcie odkładał podjęcie decyzji na później, lecz nim się obejrzał nadszedł weekend, czas wyjścia Billa ze szpitala. Coś trzeba było zrobić. Naprawdę nie miał ochoty być niczyją niańką, to nie leżało w jego naturze. Ostatecznie jednak…

- Poczekaj w samochodzie. Otworzę drzwi, zaniosę rzeczy i wrócę do ciebie. Wolę, żebyś nie stał na zimnie.
- W porządku.

Kiedy wrócił, chłopak wciąż był w tym samym stanie – śpiący, owinięty szalikiem i wciśnięty w jakąś starą przymałą kurtkę. Wyglądał jak stereotypowe biedne dziecko z sierocińca.

- No chodź.

Puścił go przodem i zamknął samochód. Choć nie dawał tego po sobie poznać, kontrolował każdy ruch swojego podopiecznego. Bill wciąż pozostawał dla niego nastolatkiem z problemami, do którego należy mieć ograniczone zaufanie.

Nie trwało długo nim znaleźli się w znanym sobie pokoju. Jak można było przypuszczać i tym razem nie zmieniło się tutaj wiele.

Bill stanął obok łóżka, na które patrzył zmęczonym wzrokiem. Mimo iż choroba odpuściła, jego ciało potrzebowało czasu, żeby z powrotem naładować baterie. Był wiecznie śpiący, nie miał apetytu. Podczas pobytu w szpitalu schudł kilka kilogramów, co przy jego budowie ciała sprawiało, że wyglądał jeszcze słabiej niż w rzeczywistości.

- Chcesz coś zjeść? – chłopak pokręcił głową. – Przyniosę ci coś po 17 i weźmiesz leki. Póki co dam ci spokój.
- Ok.

Już miał odchodzić, gdy przypomniał sobie o jednej rzeczy.

- Trzymaj.

Na pościeli wylądował czarny zeszyt.

*

Mieli przed sobą cały tydzień pod jednym dachem, a już pierwszej nocy zaczęły się problemy. Przeraźliwy krzyk sprawił, że Sauli omal nie wypadł z łóżka. Chwilę zajęło mu dojście do tego, czy była to rzeczywistość, czy tylko wytwór jego uśpionego umysłu. Po względnym zorientowaniu się w sytuacji żwawo wstał i wyszedł na korytarz, udając się w stronę innej, mniejszej sypialni. Jak mógł przypuszczać, to właśnie tam znajdowało się źródło całego zamieszania.

Szczupły chłopak kulił się na łóżku, opierając bok o ścianę. Szlochał.

- Ja już nie chcę tego oglądać… Nie mogę… Nie wytrzymam…

Blondyn kucnął przy nim.

- Tom? – zapytał cicho. Nie musiał tego robić, wszystko było jasne jak słońce. – Uspokój się, to tylko sen. Nic się nie dzieje.
- On zginął… Byłem tam…
- Oddychaj głęboko. Przyniosę ci coś do picia.
- Nie! – mężczyzna zatrzymał się w pół kroku, czekając na wyjaśnienia. – Proszę nie… Ja nie chcę być sam.

Para dużych oczu błysnęła w ciemności. To niebywałe, że kilka projekcji zmęczonego umysłu potrafi tak mocno wstrząsnąć człowiekiem.

Sauli przetarł twarz.

- Skoro tak, chodź ze mną do kuchni. Dam ci coś do picia.

Pokiwał głową na zgodę. Wciąż dochodził do siebie po tym natłoku obrazów i dźwięków.

Jego umysł nie zarejestrował momentu, kiedy obaj znaleźli się w kuchni, gdzie były policjant włączył czajnik elektryczny i przyszykował kubek z herbatą. Mężczyzna co i raz ukradkiem spoglądał na drżącego nastolatka, który uparcie wbijał wzrok w swoje dłonie. Chude palce zaciskały się na koszulce.

- Widziałem jego wzrok, gdy umierał. Widziałem jak dostał kulę…

„Powiedzieć coś, przemilczeć, pocieszyć, pogłaskać po głowie? Czego on ode mnie oczekuje? Czy w ogóle oczekuje ode mnie jakiejś reakcji? Współczucia? Wsparcia?”

Póki co stał przy czajniku, wyczekując na wrzątek. Gdy urządzenie stanęło, zorientował się, że zamilknął również i Bill. Nie był pewien, czy to dobrze.

- Będzie dobrze – rzekł jedyne, co wpadło mu do głowy. Najmniej krzepiąca rzecz pod słońcem. Tak rzadko się sprawdza.

*

Kolejna godzina z nosem w kablach. Jedno z nudniejszych zajęć, jakie mogło mu przypaść. Coś nie łączyło, ale nie wiadomo gdzie. Uparcie sprawdzał każdy kolejny kabelek, a było ich całkiem sporo.

- Czy dostanę coś do jedzenia?
- Weź sobie z kuchni.
- A coś ciepłego?
- Nie mam teraz czasu gotować.

Wrócił do pracy, by metodą eliminacji namierzyć winowajcę, który oczywiście okazał się być ostatnim ze sprawdzanych kabli. Sięgnął do swojej skrzynki z narzędziami, aby zmontować nowe połączenie. Do jego nosa dotarł pomidorowy zapach. Kroki. Chłopak poszedł do swojego pokoju.

Próbował skupić się na swoim zajęciu, jednak żołądek miał swoje zdanie w tym temacie. Po krótkiej walce Koskinen uległ swojej potrzebie i udał się do kuchni. Znalazł tam źródło przyjemnego zapachu: garnek z sosem pomidorowym, obok którego znajdował się większy z makaronem spaghetti. Nie zostało tego bardzo dużo, acz wystarczyło na jedną porcję.

- Może jeszcze będzie z niego jakiś pożytek.

*

W poniedziałek rano mężczyzna pozwolił Billowi przenieść się do salonu. Nie żeby wcześniej był temu przeciwny, po prostu jego podopieczny nie miał wtedy takich zachcianek. Najwyraźniej miał już dość samotności i siedzenia godzinami w pokoju, Sauli zresztą mógł powiedzieć to samo. Spędzali więc czas obok siebie w salonie, gdzie Bill leżał na kanapie i oglądał jakiś koncert na laptopie, a jego opiekun kończył swoje kolejne zlecenie.

W pewnej chwili nastolatek zagadnął:

- Tom zawsze chciał nauczyć się grać na gitarze. To było jego marzenie. Miał sobie kupić jakąś za swoje pierwsze zarobione pieniądze.
- Nie wyszło.
- Ta…

Blondyn oderwał się na moment od swojej pracy. Chłopak spuścił wzrok. Wpatrywał się w swoje palce, które nerwowo zaciskał na pościeli.

- A ty? – usłyszał. – Masz jakieś marzenia?
- Nie, właściwie nie – odparł szybko. – Zawsze chciałem tylko wydostać się z bidula, znaleźć dziewczynę, może później mieć dzieci. Nie lubię ich, ale chyba tak zazwyczaj wygląda normalne życie? Chciałbym tylko żeby miały lepiej niż ja. Nikomu nie życzę takiego piekła…
- A nie myślałeś nigdy o czymś poza „normalnym życiem”?

Chłopak przyłożył brzeg dłoni do ust. Wpatrywał się w przestrzeń.

- Nie przypominam sobie – odezwał się w końcu. – Nie chcę marzyć, marzenia i tak się nie spełniają. Poza tym rozczarowanie boli. Wolę od razu pogodzić się z rzeczywistością niż próbować upiększyć sobie życie.
- Niektóre marzenia się spełniają.
- Masz jakieś?

Sauli odwrócił wzrok. Przygryzł dolną wargę.

- Nie, teraz nie.
- A miałeś?
- Tak, ale to nieważne.
- Nie wyszło?
- Nie – westchnął ciężko, spoglądając na szafkę z odznaczeniami. – Nie wyszło.
- Czasem lepiej jest nie marzyć.

Bill patrzył na niego swoimi brązowymi oczami. Były pełne smutku, a zarazem współczucia. Obaj mieli coś, co ich łączyło: zawiedzone nadzieje i zniszczone marzenia.

Koskinen wstał z miejsca.

- Nadal mam jeszcze jedno marzenie – powiedział, odchodząc w stronę kuchni. Czajnik dał znać o swojej gotowości do działania.
- Jakie? – spytał nastolatek. Choć tego nie okazywał, był bardzo ciekaw odpowiedzi.

Usłyszał ją dopiero, gdy były policjant wrócił do pokoju z gorącymi napojami.

- To nic takiego – rzekł i uśmiechnął się ciepło. Wręczył blondynowi jeden z kubków. – Chciałbym po prostu żeby Adam osiągnął sukces.
- Jaki? – próbował go dopytać, upiwszy łyk herbaty. Syknął, kiedy poczuł pieczenie na swoim języku.
- Może tego nie wiesz, ale Adam poświęcił bardzo wiele nauce i nauczaniu. Studia, szkolenia, kursy, badania, praktyki… Teraz nawet pojechał do Stanów na konferencję naukową. To jego praca i pasja.
- Świr… - burknął Bill. Mężczyzna miał wielką ochotę mu odpowiedzieć, lecz się powstrzymał. – A to wcześniejsze marzenie? To co nie wypaliło?
- Jak pewnie widziałeś podczas sprzątania tutaj, miałem niezłe osiągnięcia w pewnych dziedzinach, nietrudno więc się domyślić, o co chodziło. Poza tym, widziałem, że szafa z pamiątkami moimi i Adama wzbudziła w tobie zainteresowanie.

Cisza. Obaj patrzyli na siebie, wyczekując reakcji drugiego.

- Nic nie ukradłem – odezwał się w końcu Bill, czując, do czego zmierza ta rozmowa. Blondyn wyglądał na zadowolonego z odpowiedzi.
- Wiem o tym, spokojnie – odparł z uśmiechem. – Chciałbym żeby tak zostało.
- Nic nie ukradnę! Nie mam po co!
- Dobrze już, uspokój się – zbliżył się i poklepał chłopaka po plecach. Kaszel odpuścił. – Chciałem po prostu cię poinformować, że w tym domu są kamery i jeśli będziesz próbował wywinąć jakiś numer, one to wychwycą. Hej, może dałbyś mi ją do prania? – Sauli kiwnął głową w stronę chustki zawiązanej na bladym nadgarstku.
- Nie, nie trzeba – odparł szybko chłopak. – Jutro sam ją upiorę.
- Nie rozstajesz się z nią ani na chwilę. Musiałeś bardzo kochać brata.

Zacisnął paznokcie na jasnej pościeli, a oczy zwróciły się ku jednemu z wzorów na materiale. Oddech stracił rytm.

Spotkanie. Dziedziniec między budynkami.

- No i po co nas tu sprowadziłeś, Bruno?
- Spokojnie, chciałem tylko pogadać.
- Gadać można wszędzie. Określ się.

- Tak, kochałem go.

- Ej, czy to jest…
- Odłóż to, Bruno.
- Dajcie spokój. Fajny, nie? Znalazłem niedaleko.

- Był moim bratem i najbliższą osobą.

- Powiedziałem: odłóż to.
- Dalibyście spokój! Chciałem wam tylko pokazać sztuczkę. Zauważyłem jakiś czas temu, że władza i siła łączą się ze sobą. Niby stare jak świat, ale widzę w tym coraz więcej prawdy. Co się dzieje, Bill? Jesteś jakiś blady.

Spiął mięśnie. Wciąż pamiętał ten dotyk. Tak przerażający i obleśny.

- Cały drżysz. Przestraszyłem cię?
- Odsuń się od niego!

Ręka sunąca w dół ciała niczym wąż.

Momentalnie wstrzymał oddech.

- Widzicie? O tym mówię. Wystarczy odpowiedni argument i masz wszystko, czego chcesz.
- Powiedziałem, zostaw go!

- Zawsze się za mną wstawiał, nawet wtedy, gdy nawaliłem. Zresztą to właśnie wtedy zwykle potrzebowałem go najbardziej.

- Odwal się od niego…
- Ale o co ci chodzi? Bill przecież powiedziałby, gdyby coś było nie tak. Teraz milczy, więc wszystko jest ok.

- Mieliśmy tylko siebie nawzajem. Razem przeciwko światu.

- Tom, pomocy…

- I przegraliśmy…

W uszach zadźwięczał mu strzał. Było ich kilka, ale to ten pierwszy będzie mu się śnił przez kolejne noce. Przy pierwszym upadł Tom.

*

- Mam nadzieję, że to wszystko – mruknął do siebie Koskinen, przekraczając próg domu. Żwawo pozbył się mokrej kurtki oraz butów, plecak położył na podłogę, by za chwilę wypakować z niego książkę i plik kserówek. Praca domowa Billa. Nie zazdrościł mu ani trochę, sam jakoś nigdy nie tęsknił za szkolnymi latami. Do szkoły nigdy też nie było mu po drodze.

Uchylił drzwi pokoju, pierwszy raz zapominając o pukaniu. Widok, który zastał, był dla niego co najmniej intrygujący. Kaulitz leżał na swoim łóżku, podrzucając i łapiąc kolorową piłeczkę. Nie byłoby w tym nic ciekawego, gdyby nie to, że przy swoim zajęciu używał obu rąk, nie tylko jednej, jak miał w zwyczaju. Ćwiczył i choć musiał się przy tym męczyć, świadczyły o tym chociażby wydawane przez niego dźwięki oraz świst powietrza wydostający się z jego układu oddechowego, nie dawał za wygraną. Ręka trzęsła się od sporej dawki wysiłku.

- Szlag! - przeklął, gdy nie udało mu się złapać kulistego obiektu, który potoczył się na podłodze. Obrócił się gwałtownie, lecz zastygł w bezruchu, kiedy ujrzał Sauliego stojącego w drzwiach. Chłopak nie spodziewał się ujrzeć ani jego, ani tym bardziej ciepłego spojrzenia, jakim go obdarzył. Cofnął się speszony.

Blondyn pokręcił głową. Lekko popchnął stopą piłkę w jego stronę.

- Nie miałem zamiaru ci przeszkadzać – powiedział szczerze, po czym podszedł do biurka. – Przyniosłem coś dla ciebie. To materiały z dzisiejszych zajęć. Lepiej żebyś przerabiał wszystko na bieżąco niż potem utonął w zaległościach.
Drache

5 komentarzy:

  1. Jak przeczytałam na Facebooku, że zbliżamy się do końca to aż mnie ścisnęło. Jak to do końca, no?!
    Wiem, że nic nie trwa wiecznie, ale ciężko rozstawać się z opowiadaniem, na które czeka się z wytęsknieniem i które czyta się z wypiekami na twarzy.
    Cieszy mnie to, że Sauli coraz bardziej przekonuje się do Billa. Bill natomiast walczy z tym, co go spotkało, otwiera się na ludzi, mówi o swoich marzeniach, o tym, co go boli, o Tomie.
    Jak Adam wróci to pewnie będzie mile zaskoczony tym, co zastanie w domu.

    Czekam na kolejną część i pozdrawiam. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy ja już mówiłam jak BARDZO uwielbiam Sauliego? Rany, jak ja go uwielbiam!! <3
    i cieszę się, że znalazł jakiś kontakt z Billem, że jednak wziął go do siebie (Adam by mu nie wybaczył chyba gdyby zrobił inaczej? :) ) i znaleźli wspólny grunt.
    miałam nadzieję, że powie że jego marzeniem jest ślub czy dziecko, ale marzenie sukcesu Adama jest jeszcze ładniejsze - pokazuje jak bardzo go kocha i jaki jest bezinteresowny.

    jak zawsze życzę Weny, bo zawsze się przydaje <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziałam ze Sauli przygarnie Billa. Cieszę się ze wszystko z zmierza w dobrym kierunku. Czekam na dalszą część. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie, że Sauli dogaduje się z Billem. Że Bill spokorniał. Adam będzie zadowolony :)
    Czekam na kolejne części :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba najlepszy odcinek tego opowiadania. Cieszę się, że wszystko się układa. Czekam na nową notkę.
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń