obsesja - Staram się! Niestety często coś mi w tym przeszkadza...
Trzymajcie kciuki za moje jutrzejsze zaliczenie!
- Gratuluję,
to było naprawdę mądre – prychnął Marcus, podchodząc do leżącego w łóżku
kolegi, który jęczał żałośnie przy każdym większym ruchu. – Po co ci to było,
debilu?
- Odczep się…
- burknął. – To był moment…
- Gdyby ten
„moment” trwał trochę dłużej, ktoś musiałby cię zbierać z ziemi. Hamuj się
trochę następnym razem!
- Nie musisz
mi tego dwa razy powtarzać… - mruknął, naciągając na głowę poduszkę. Był
wdzięczny koledze za okazaną pomoc, lecz jego niekończące się narzekanie pomału
stawało się nie do zniesienia.
- Przynajmniej
jest szansa, że w przyszłości będziesz unikał rzucania się na większych. Nie
mogę cię jednak za bardzo pouczać, bo sam kiedyś zrobiłem to samo. Matthew
potrafi wkurzyć.
- I jak to się
skończyło?
- Kilka dni w
szpitalu na obserwacjach, ale żadnych złamań ani uszkodzonych narządów.
- Aha. Dobre i
to.
- Taa. Tak w
ogóle to zostawiłeś to – chłopak rzucił koledze na kolana czerwony zeszyt. –
Jeśli nie potrzebujesz pielęgniarki to pozwól, że pójdę się przejść.
- Jasne –
powiedział głos spod poduszki.
*
Próbował się
zdrzemnąć, jednak uznał, że to bez sensu, nie był jakoś szczególnie zmęczony. Z
czasem przygnębienie również minęło. Ból pozostał, lecz nie był on na tyle
dotkliwy, by zatrzymać go w domku na resztę dnia. Jutro i tak będzie czuł się jeszcze
gorzej, a chciał korzystać z możliwości danych mu przez letni wyjazd. Pewnie
nieprędko nadarzy się podobna okazja. Zabrał ręcznik i poszedł na plażę
znajdującą się kawałek za domkami. Tak jak się spodziewał, nie było tam żywej
duszy. Reszta najprawdopodobniej zajmowała się sobą w tej popularniejszej
części ośrodka.
Zostawił
wszystko na brzegu i poszedł zanurzyć stopy w ciepłej wodzie. Zdążyła się już
nagrzać od letnich promieni słońca. Postanowił popływać, by rozruszać obolałe
mięśnie i przy okazji sprawdzić swoją wytrzymałość. Dawno nie pływał, zastanawiał
się, czy pamięta jeszcze, jak to się robi.
Po kilku
pierwszych potknięciach szło mu całkiem nieźle, jednak w krótkim czasie uznał,
że nie ma siły na więcej. Ból był zbyt drażniący.
Wynurzywszy
się z wody, zauważył, iż nie jest tu sam. Dwie blondynki stały na brzegu
zwrócone w jego stronę. Kiedy usłyszał swoje imię, wstał i ruszył w ich
kierunku. Krople wody spływały z końcówek jego wilgotnych włosów, rysując mokre
ścieżki na nagiej klatce piersiowej.
- Hej, o co
chodzi? – zagadnął.
- Chciałyśmy
zobaczyć, jak się czujesz, ale widzę, że nie jest najgorzej – rzekła lekko
podirytowana Irene. – Myślałam, że gorzej dostałeś.
- Martwiłyśmy
się o ciebie – dodała z troską Crystal.
- To dobrze,
że nie wyglądam tak źle jak się czuję – odparł niemiło, zwracając się do jednej
z dziewczyn. Nie miał zamiaru wysłuchiwać czyichś pretensji. – Chciałem
popływać, bo kto wie, czy będę miał jeszcze ku temu okazję, jeśli twojemu
kumplowi znowu się coś nie spodoba.
Nie zamierzał
być miły dla kogoś, kto jawnie okazywał swoją niechęć do niego. Może trochę
przesadził, czepiając się Irene, ale nie czuł wyrzutów sumienia z tego tytułu.
Zdziwił się,
gdy dziewczyna zamiast odpowiedzieć mu w podobnym tonie, uspokoiła się.
- Przepraszam
cię za niego. To wszystko wymknęło się już spod kontroli – przyznała szczerze.
– Myślę, że powinniśmy podać sobie ręce i zacząć wszystko od początku.
- Pomyślę nad
tym, kiedy zagoją mi się siniaki – burknął, sięgając po swój ręcznik.
- Przepraszam,
że robię ci taki problem! – podniosła głos.
- Ej, też mam
tego wszystkiego dosyć, nawet bardziej niż ty, ale tekst w stylu „Zapomnijmy o
wszystkim i zostańmy przyjaciółmi!” dwie godziny po tym, jak twój kumpel o mało
mnie nie zabił, brzmi dość mało wiarygodnie, nie sądzisz?
- Przeprosiłam
cię za to! Co mam jeszcze zrobić? Błagać cię na kolanach?!
- Proszę,
uspokójcie się! – wcięła się Crystal. – Bill, daj im szansę. Chciałabym, żeby
wszystko było tak jak wcześniej.
- Też bym tego
chciał.
- Ja również.
Więc jak?
Chłopak
spojrzał w oczy Irene, a później Crystal. Choć miały podobną barwę, tak bardzo różniły
się od siebie. Owinął się ręcznikiem.
- Ok,
spróbujmy – rzekł, podchodząc bliżej. – Co mam zrobić?
- Pomyślałam,
że moglibyśmy zebrać się wieczorem przy ogniskach, tak jak zwykle i pogadać na
spokojnie.
- Dacie mi się
wytłumaczyć? – dziewczyna potaknęła. – Dobra, w takim razie muszę podładować
laptopa.
- Co ci się
stało w szyję?
Kaulitz
odruchowo przyłożył palce do skóry, przysłaniając bliznę. Niczym nieskrępowana ciekawość
blondynki przyprawiła go o zażenowanie. Powstrzymał się od komentarza.
- To nieważne.
Opowiem wieczorem – odpowiedział tylko.
- Jak chcesz.
W takim razie pójdę powiedzieć reszcie. Idziesz, kochana?
- Teraz sobie
przypomniałem, że powinnaś zagadać do Marcusa – powiedział Bill, robiąc
zamyśloną minę. Może chociaż na tyle się przyda. – Chciał ci coś powiedzieć na
osobności.
- Serio? –
zdziwiła się. – Nie wiesz, o co mogło chodzić?
- Nie mam
pojęcia – rozłożył bezradnie ręce. – Jego spytaj.
- Zaraz to
zrobię, dzięki.
- Nie ma
sprawy.
- Ja za chwilę
przyjdę, ok? Chciałam pogadać o czymś z Billem.
Zaskoczeni
spojrzeli na blondynkę. Jej koleżanka uśmiechnęła się cwaniacko.
- W takim
razie już wam nie przeszkadzam. Do zobaczenia wieczorem! – rzuciła, po czym
zniknęła za drzewami. Chłopak westchnął.
- Zapoczątkowałaś
istnienie nowej plotki – zauważył, zastanawiając się nad intencjami dziewczyny.
- Być może,
ale przynajmniej będą mieli o czym gadać – uśmiechnęła się ciepło. Zwróciła
błękitne oczy w stronę dwudziestolatka. – Boli cię jeszcze?
- Trochę tak.
Chyba nici z pływania – odwrócił się w stronę jeziora. – Może pojutrze będę
mieć jeszcze szansę.
- Czemu nie
jutro?
- Mam
przeczucie, że jutro też będzie mnie boleć. Poza tym wyjdą mi siniaki.
- Póki co masz
tylko jedną czerwoną plamę. Może nie będzie tak źle – stwierdziła, wskazując
palcem odznaczający się okrąg na boku byłego wokalisty. – Jesteś pewien, że nic
ci nie jest?
- Jest w
porządku, dzięki za troskę. Czemu tak się mną przejmujesz?
Blondynka
szybko odwróciła wzrok. Kąciki jej ust wygięły się lekko w górę.
- Dzisiejsze
starcie wyglądało dość poważnie. Nie chciałabym, żeby ci się coś stało.
- Podobam ci
się?
Na jej twarzy
pojawił się lekki rumieniec. Bill musiał przyznać, iż był to całkiem uroczy
widok.
- Być może…
*
- I naprawdę
musiałeś robić z tego aż taką tajemnicę?
- Bo akurat
uwierzyłbyś mu, gdyby było inaczej…
Rozejrzał się
ze zrezygnowaniem. Zrobił co mógł, resztę pozostawia w rękach znajomej trójki,
która właśnie prowadziła ostrą dyskusję na temat jego prawdomówności. „To było
do przewidzenia.” Zerknął na pozostałych. Oni również czekali na względny
spokój.
- Niech oni
się w końcu ogarną. Chcę już iść potańczyć… - marudziła Macy, wspominając o mającym
się niedługo odbyć wieczorze tanecznym.
- Ciekawe, co
zagrają.
- Pewnie to co
zawsze. Sprawdzone przeboje lat 80’ i 90’.
- Też idziesz,
Bill? – spytał Marcus.
- Nie mam
ochoty. Pójdę wcześniej spać – odpowiedział, zamykając laptopa.
- Żartujesz?
Ile ty masz lat? 60?
- Nie pleć.
Nie ty dzisiaj oberwałeś – odezwał się do Isaaca na tyle cicho, by uniknąć
kolejnych konfliktów. – Swoją drogą, dzięki za pomoc. Tobie również, Marcus.
- Spoko.
- Nie ma
sprawy.
- Idziesz
teraz do nas? – zauważył szatyn, gdy Bill wstał ze swojego miejsca.
- Tak, odniosę
laptopa i położę się spać.
- W takim
razie pilnuj kluczy – kawałki metalu zadzwoniły po odbiciu się o dłoń chłopaka.
- Dzięki.
Miłej zabawy!
Odszedł,
zostawiając za sobą zbierającą się do odejścia grupę. Nie został jednak sam. Pewna
drobna osóbka dotrzymywała mu kroku.
- Hm? O co
chodzi? – zapytał, gdy zorientował się w sytuacji.
- Na pewno nie
pójdziesz z nami?
- Nie mam
siły. Innym razem.
- Nie wiem czy
uda nam się załapać na kolejny raz. W niedzielę wyjeżdżamy.
- W takim
razie trudno. I tak nie umiem tańczyć.
- Poszedłbyś
tam chociaż na chwilę – nalegała Crystal. – Posiedziałbyś z nami, napił się
czegoś.
- Nie chce mi
się. Gdzie to jest w ogóle?
- Budynek obok
stołówki. Nie daj się prosić!
Krótki bilans
zysków i strat. Analiza nastroju, chęci, bólu, temperatury powietrza… Nie
chciało mu się siedzieć samemu w domku.
- Daj mi
chwilę, tylko zostawię laptopa.
:aaa: w końcu dodane :D
OdpowiedzUsuńAż mi serce stanęło w momencie "podobam ci się?". Konkretnie i na temat, a nie żadne pierdzielenie. Szkoda mi Billa, nacierpiał się chłopak. Maruda ;p
Heteroheterohetero wtf xD ale lubię. Może coś z tego będzie :) Pozdrawiam i trzymam kciuki za jutrzejszy dzień <3
O mamo, coś się zaczyna dziać między Billem i Crystal.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mogą być razem, ale z drugiej strony jak Bill wróci do Niemiec to co się stanie z tym związkiem?
Ale narazie nie wychodzę z myślami naprzód. Co ma być to będzie. :)
Pozdrawiam, życzę weny i trzymam kciuki!
Powodzenia!
Powodzenia. ;-)
OdpowiedzUsuńOdczuwam coraz większą podejrzliwość co do relacji pomiędzy Billem, a Crystal. Tak jakoś nie specjalnie ją lubię, z każdą chwilą coraz mniej.
Yay. Podziwiam Billa, że nie zapomniał tej niezwykle trudnej sztuki pływania. Ja się mogę uczyć i 10 lat, a później wystarczy dzień by wszystko zapomnieć...
No cuż... Czekam na powrót do miasteczka, a jeszcze bardziej do Niemiec. Nie mogę się doczkać!
Kamilia